Zdumiewające oświadczenia padają z ust prezydenta Donalda Trumpa.
Zapewnia on przy każdej okazji, że wojna tocząca się dziś na Ukrainie „nie jest jego wojną”. Nazywa on ten konflikt „wojną Joe Bidena” i do znudzenia powtarza, że gdyby był u władzy, ta „niepotrzebna wojna” nigdy by nie wybuchła. Szczególnie w polskich uszach słowa te budzą zdumienie. Media, politycy i eksperci zapewniali nas zawsze, że wojna na Ukrainie była „niesprowokowaną napaścią”, a twierdzenia o „wojnie zastępczej” to „ruska propaganda”. Głosy takie ucichły, kiedy w wywiadzie dla Fox News o toczącej się „proxy war” pomiędzy USA i Rosją wypowiedział się, zapewne dobrze poinformowany, amerykański sekretarz stanu Marco Rubio.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
