Migranci na granicy z Niemcami. Siemoniak: Trzy liczby, które mówią wszystko

Migranci na granicy z Niemcami. Siemoniak: Trzy liczby, które mówią wszystko

Dodano: 
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak Źródło: X / @MSWiA_GOV_PL
To są prawdziwe liczby, które pokazują skalę problemu – mówił Tomasz Siemoniak o "faktycznej skali zawracania cudzoziemców z niemieckiej granicy do Polski".

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak i minister spraw wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec Alexander Dobrindt wizytowali w poniedziałek zamknięte przejście graniczne Połowce-Pieszczatka (woj. podlaskie) oraz odcinek granicy polsko-białoruskiej w pobliżu tego przejścia, gdzie stoi stalowa zapora i działa bariera elektroniczna.

– Polska wydała 2,6 mld zł i desygnuje 11 tys. funkcjonariuszy i żołnierzy, żeby ta granica Unii Europejskiej była bezpieczna. Chcę to pokazać ministrowi spraw wewnętrznych Niemiec w poczuciu takim, że walka z nielegalną migracją musi się odbywać na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, właśnie tu – mówił Siemoniak.

– Robimy wszystko, żeby zatrzymać właśnie tutaj nielegalną migrację, tak aby te osoby nie przedostawały się do Polski i dalej do Niemiec i do innych państw. Szacujemy, że dzięki służbie naszych funkcjonariuszy i żołnierzy, dzięki zabezpieczeniom fizycznym, dzięki barierze elektronicznej, nasza skuteczność sięga 97-98 proc. – kontynuował.

Siemoniak: Prawdziwe liczby, które pokazują skalę problemu

Od 7 lipca Polska tymczasowo przywróciła kontrole na granicach z Niemcami i Litwą. Kontrole są prowadzone wyrywkowo, na wjeździe do Polski i potrwają do 5 sierpnia. Jak poinformowała Straż Graniczna, w ostatni weekend skontrolowano łącznie 49,1 tys. osób, 22,5 tys. pojazdów, a prawa do wjazdu na terytorium Rzeczypospolitej odmówiono 23 osobom. Od samego początku wprowadzenia tymczasowych kontroli na granicy z Niemcami, skontrolowano w sumie 147 tys. osób i ponad 65 tys. pojazdów. Prawa wjazdu do Polski odmówiono 62 osobom.

– W naszym przekonaniu kontrole po stronie niemieckiej i kontrole po stronie polskiej służą wzajemnej walce z nielegalną migracją, ale jesteśmy przekonani co do tego, że jedną z największych wartości Unii Europejskiej jest wolność podróżowania i brak kontroli granicznych, czyli mająca 40 lat strefa Schengen. Więc jeśli strona niemiecka w którymś momencie uzna, że rezygnuje z tych kontroli, (...) my też nie będziemy prowadzili kontroli na granicy – podkreślił Tomasz Siemoniak.

Minister został zapytany przez dziennikarzy o "faktyczną skalę zawracania cudzoziemców z niemieckiej granicy do Polski". – Pytanie pana redaktora sprowadzę do trzech liczb, które mówią wszystko, jeśli chodzi o osoby przekazywane ze strony niemieckiej. To są nielegalni migranci z tzw. śladem białoruskim. Ich było w roku 2023 – 12 tysięcy, w roku 2024 – 5 tysięcy, a w tym roku – do połowy roku – 800 – powiedział Siemoniak. – To są prawdziwe liczby, które pokazują skalę problemu. Nie można, nie jest uczciwe dodawanie obywateli Ukrainy, którzy nie mogą wjechać do Niemiec, bo nie mają odpowiedniego tytułu pobytowego, a ich jest większość wśród tych, którzy nie są wpuszczani do Niemiec – dodał.

Czytaj też:
Irakijczycy chcieli przedostać się do Polski. Akcja Straży Granicznej
Czytaj też:
Presja na granicę polsko-białoruską. Setki prób nielegalnego przekroczenia


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także