Ziemkiewicz podsumował zmiany w rządzie. Wskazał "kozła ofiarnego"

Ziemkiewicz podsumował zmiany w rządzie. Wskazał "kozła ofiarnego"

Dodano: 
Dziennikarz, publicysta i pisarz Rafał Ziemkiewicz
Dziennikarz, publicysta i pisarz Rafał Ziemkiewicz Źródło: PAP / Albert Zawada
Rafał Ziemkiewicz na kanale "Do Rzeczy" podsumował rekonstrukcję rządu, którą w środę ogłosił premier Donald Tusk.

Ziemkiewicz podsumował rekonstrukcję rządu

Rafał Ziemkiewicz, podsumowując rekonstrukcję rządu, ocenił, że "przede wszystkim to nie jest do nas w ogóle adresowane". – To nie jest adresowane ani do ludzi, którzy są krytyczni wobec rządu Donalda Tuska, ani do tych, którzy są obojętni wobec rządu Donalda Tuska – mówił. Zdaniem Rafała Ziemkiewicza główną myślą Donalda Tuska, w wygłoszonym przez niego przy okazji rekonstrukcji rządu przemówieniu, było "że jeszcze nie przegraliśmy, że robimy coś, że żyjemy, że wstajemy, że się podnosimy, że dość tego marazmu". – Krótko mówiąc, ta cała impreza i akcja wizerunkowa, czyli rekonstrukcja rządu, skierowana była do elektoratu Platformy Obywatelskiej, czy w ogóle obozu rządzącego – dodał.

Wyjaśnił, że „przesłanie miało być takie: »słuchajcie, jesteśmy w stanie się podnieść, jeszcze żyjemy, wprawdzie przegraliśmy wybory, ośmieszyliśmy się całą opowieścią o rzekomym sfałszowaniu wyborów, bo się okazało, że nie ma żadnych przesłanek, żeby mówić, że jest sfałszowano, wprawdzie zawiedliśmy nadzieje tych najbardziej nawiedzonych, którzy ciągle liczyli, że uda się jakoś zablokować objęcie urzędu przez Karola Nawrockiego”. – To wszystko to tak naprawdę zagrywka PR-owska, bo jeśli się zastanowimy merytorycznie i konkretnie to, co znaczy ta rekonstrukcja? Nic nie znaczy tak naprawdę – stwierdził.

Żurek za Bodnara ministrem sprawiedliwości

Mówiąc o nowym ministrze sprawiedliwości, którym zostanie Waldemar Żurek, który na tym stanowisku zastąpi Adama Bodnara, Rafał Ziemkiewicz zauważył, że "prorządowy tygodni »Polityka« przyznaje, że nie dlatego Bodnar nie zrobił tych rozliczeń, że jest taki nieudolny, chociaż teraz oczywiście można mówić, że jest nieudolny, ale do dzisiaj jeszcze on był wybitny i najlepszy, jak wszyscy ci zrekonstruowani ministrowie, ale mimo wszystko muszą odejść, bo ci dopiero teraz będą świetni, ci co przyszli". – "Polityka" przyznała, że po prostu te cele, które postawiono sobie w hasłach Tuska, czyli »rozliczenie PiS«, a tak naprawdę zemsta na PiS, bo rozliczenia tak naprawdę oznaczają zemstę, to jest wszystko niewykonalne. W sytuacji, kiedy TSUE, na które liczyli jak na samego Pana Boga, zwolennicy rokoszu w prawie, ale i Komisja Europejska, i Komisja Wenecka zanegowały podstawowe założenia buntu prawników, czyli stwierdziły, że nie ma żadnych »neosędziów«, że nie ma żadnych »neo KRS«, to w związku z tym oczekiwania żelaznego elektoratu nie mogą być spełnione – tłumaczył.

Rafał Ziemkiewicz zauważył, że "nie zostały one spełnione, więc Adam Bodnar w związku z tym stał się kozłem ofiarnym". – Nie powiem, żebym go żałował, bo ten człowiek powinien zniknąć już z życia publicznego i liczmy na to, że zostanie rozliczony za swoje draństwa, ale też nic na tym nie zarobił, bo skończyło się tak, że zarówno jest skompromitowany w oczach ludzi nazwijmy to "normalnych", jak i jest skompromitowany w oczach sekty Tuska – mówił.

Zdaniem Rafała Ziemkiewicza Donald Tusk "wyciągnął Żurka nie dlatego, że Żurek jest w stanie zrobić to, czego Bodnar nie zrobił, bo oczywiście nie jest w stanie, ale zanim to wyjdzie na jaw, to przez parę miesięcy »silni razem« będą się grzali nadzieją, że teraz zemsta ruszy z miejsca, że wreszcie będą wsadzać do więzienia". – Oczywiście tego nie wiadomo, bo może tak być, że Waldemar Żurek został po prostu wzięty jako człowiek, który nie ma żadnych skrupułów i pokusi się na takie rzeczy, których Bodnar jednak nie chciał – dodał.

Rafał Ziemkiewicz ocenił, że „plan zemsty na PiS nie wypalił i nie wynika to z tego, że Bodnar był taki nieudolny, chociaż był nieudolny, tylko wynika z tego, że nie było żadnych afer PiS, które można by było złapać i przygwoździć”. – Nie było żadnych faktów, które można było przedstawić w sądzie. Areszty wydobywcze mają ograniczoną skuteczność. Ludzie, którzy się oparli przez parę miesięcy, wytrzymali szykany i mimo wszystko nie złożyli zeznań, jak po nich oczekiwano, w końcu sąd musiał ich wypuścić – tłumaczył.

Czytaj też:
"Niestety, muszę". Żurek podjął ważną decyzję
Czytaj też:
Zaskakująca dymisja. Bodnar zabrał głos


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracowała: Lidia Lemaniak
Czytaj także