Jeden z mówców, Brytyjczyk, zauważył, że największym bodaj problemem ideologii klimatycznej jest to, że uwierzyli w nią Niemcy, a ci, gdy już w coś wierzą, potrafią każdą rzecz doprowadzić do ostatecznych konsekwencji, to jest do absurdu. Tak jest i w przypadku obrony przed zmianami klimatycznymi, która to w niemieckim wykonaniu prowadzi do katastrofy gospodarczej i demograficznej.
Słowa te przypomniały mi się kiedy przeczytałem informację o nowych wytycznych dla szkół katolickich, jakie wypichcił tamtejszy episkopat. Doprawdy, słowo niedorzeczność samo ciśnie się na usta. To co zamierzają zaprezentować (bo jest to wciąż projekt) niemieccy hierarchowie katoliccy pokazuje nie tylko herezję, ale radykalne oderwanie od rzeczywistości, potocznie nazywane głupotą.
Katoliccy biskupi z Niemiec to spóźnione dzieci tęczowej rewolucji Joe Bidena i papieża Franciszka. Nie zauważyli, że genderowa fala opadła i jakby nigdy nic, dalej głoszą te same płaskie banały, te same napuszone pseudomądrości. I to przy użyciu tego samego żargonu. Swoją drogą ich dokument idealnie pasowałby do koncepcji programu edukacji zdrowotnej, wygenerowanego przez ekipę minister Barbary Nowackiej – dostrzegam tu ścisłe pokrewieństwo dusz (jeśli to przebrzydłe słowo »dusza« w ogóle jeszcze w słowniku niemieckich duchownych się pojawia).

