Rak korupcji?

Dodano: 
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło: Wikimedia Commons
Robert Bogdański II Wiele wskazuje na to, że posunięcie prezydenta Ukrainy polegające na faktycznym podporządkowaniu sobie instytucji antykorupcyjnych było próbą generalną nowego ustawienia rzeczywistości międzynarodowej i krajowej w sposób pozwalający ekipie Zełenskiego na długie korzystanie z renty władzy.

Role zdawały się rozpisane precyzyjnie. Europejczycy mieli dostarczać pieniądze, a także czerpać z unijnej kasy, bo mechanizmy budżetowe utworzone ostatnio umożliwiają pozyskiwanie środków na przedsięwzięcia wspólne z Ukraińcami. Oprócz tego „stara” Europa miała przed oczami perspektywę akcesji Ukrainy, czyli impuls rozwojowy podobny do tego, jaki gospodarka UE uzyskała po poszerzeniu w roku 2004. Kuszące było też polityczne użycie nowego państwa do przeprowadzenia zmian wewnętrznych w Unii. Wszystko to sprawiało, że protestowanie przeciwko pomocy dla Ukrainy i przeciwko szybkiej ścieżce akcesji zostało „zorbanizowane” lub wręcz „sputinizowane”. Każdy mający wątpliwości byłby postawiony w jednym szeregu z Orbánem i określony jako faktyczny sługa Putina.

Artykuł został opublikowany w 32/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także