Faktycznie, niezależnie od tego, jaka będzie prezydentura Karola Nawrockiego samo jego zwycięstwo to potężny cios dla postępującej od Zachodu liberalnej rewolucji. Rządowi Tuska nie będzie tak łatwo aplikować metody przymusowej liberalizacji. Polega ona zawsze na tym samym. Najpierw wprowadza się zmiany w prawie (np. przepisy o tzw. „mowie nienawiści”), które przy pomocy strachu i przymusu mają sparaliżować opór społeczny. Następnie tworzy się nowy system edukacji, propagujący nihilizm narodowy i produkujący na masową skalę Polaków o niepolskiej tożsamości narodowej. Kluczem do powodzenia tej operacji jest usunięcie religii z przestrzeni publicznej. Katolicyzm ma zniknąć ze świadomości narodowej. Bez oparcia w Bogu, w tym co transcendentne i wieczne, siły oporu ulegają wtedy rozproszeniu i rozpadowi.
Tak, Polacy okazali się silniejsi niż Hiszpanie, nasze przywiązanie do tradycji i religii raz jeszcze obroniło nad przed katastrofą. Całkiem inaczej niż wmawiają nam różni mędrkowie, również, niestety, w sutannach, odsunięcie Kościoła od polityki nie jest żadnym wyzwoleniem, ale stanowi pierwszy warunek przyszłego i niechybnego upadku narodu rozumianego jako wspólnota pokoleń oparta o przekaz ideałów i wzorców.

