Alaksandr Łukaszenka spotkał się z przedstawicielami prorządowych mediów, relacjonując im swoje ostatnie działania, w tym rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem. W trakcie wystąpienia sporo miejsca poświęcił współpracy wojskowej z Rosją i potencjalnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa w Europie. Podkreślał przy tym, że Mińsk nie zamierza prowadzić działań agresywnych.
– Będziemy walczyć tylko wtedy, jeśli ktoś nas zaatakuje. W takim przypadku użyjemy wszystkich dostępnych środków – zadeklarował. Łukaszenka wspominał również o rozmowach z przedstawicielami USA, wskazując, że był zaskoczony sugestiami, jakoby białoruskie wojska miały wejść do wojny. – Po co nam to? Nigdy nie mieliśmy takich planów. Ukraina nie zamierza z nami walczyć – przekonywał. Warto jednak przypomnieć, że pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 roku rozpoczęła się także z terytorium Białorusi, skąd wyruszyły rosyjskie oddziały, przeprowadzano ostrzały rakietowe i korzystano z miejscowych lotnisk wojskowych do ataków lotniczych.
Łukaszenka: Polacy nigdy na to nie pozwolą
Podczas wystąpienia dotyczącego sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej Alaksandr Łukaszenka ponownie skierował krytykę pod adresem polskich władz. Oskarżył Warszawę o podejmowanie – jak to ujął – "kilku głupich działań".
Choć nie wymienił ich wprost, najpewniej odnosił się do obecności polskich sił zbrojnych przy granicy, realizacji programu Tarcza Wschód oraz przeprowadzania ćwiczeń wojskowych pod nazwą "Żelazny Obrońca".
– Ale nie sądzę, żeby Polacy pozwolili temu rządowi, temu prezydentowi, zaatakować Białoruś. Polacy nigdy na to nie pozwolą. To samo dotyczy republik bałtyckich – podsumował.
Czytaj też:
Polscy żołnierze na Ukrainie. Sondaż pokazuje, co myślą PolacyCzytaj też:
Nowe informacje o wizycie w USA. Trump zaprasza Nawrockiego do Blair House
