"Interesy i stołki". Szydło tłumaczy, czy przedterminowe wybory są możliwe

"Interesy i stołki". Szydło tłumaczy, czy przedterminowe wybory są możliwe

Dodano: 
Beata Szydło, europosłanka PiS, była premier
Beata Szydło, europosłanka PiS, była premier Źródło: PAP / Art Service
Uważam, że rząd Donalda Tuska jednak wytrwa do końca za wszelką cenę, co będzie niestety ze szkodą dla Polski. Na początku, kiedy budowali koalicję, połączyła ich wyłącznie nienawiść do PiS, a teraz łączą ich interesy i stołki – mówi DoRzeczy.pl była premier, europoseł PiS Beata Szydło.

Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Jesteśmy tuż po wizycie prezydenta Karola Nawrockiego w Białym Domu, gdzie spotkał się z Donaldem Trumpem. O czym świadczy tak szybkie zaproszenie prezydenta RP do Waszyngtonu i jak ocenia pani efekty rozmów z Donaldem Trumpem?

Beata Szydło: To, że Donald Trump zaprosił prezydenta Karola Nawrockiego zaraz po zaprzysiężeniu, pokazuje, że zależy mu na dobrych relacjach i współpracy z Polską. To była dobra wizyta i dobrze, że pierwszym kierunkiem wizyty zagranicznej nowo wybranej głowy państwa były Stany Zjednoczone. USA jest teraz najważniejszym sojusznikiem Polski, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, w dużym stopniu również w kwestiach gospodarczych. Dobre relacje z Białym Domem są więc niezwykle cenne. Prezydent Donald Trump potwierdził też, że Polska jest ważnym partnerem i dał gwarancje bezpieczeństwa mówiąc, że wojska amerykańskie nadal będą stacjonować w naszym kraju. To dobry sygnał na przyszłość i wróży dobrą współpracę.

Zmieniając temat na politykę europejską, to gorącym tematem jest umowa Unii Europejskiej z Mercosur, którego tekst umowy przyjęła w środę Komisja Europejska. Dlaczego Komisja Europejska dąży do tego, aby tę umowę wcielić w życie?

Wydaje się, że Ursula von der Leyen realizuje przede wszystkim interesy niemieckie. Dla Niemiec ta umowa jest korzystna. Natomiast kraje, które mają silne rolnictwo – tak, jak Polska i Francja – stracą na umowie z Mercosur. Szkoda, że w czasie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej rząd nie tylko nie próbował zbudować mniejszości blokującej tę umowę, ale też zaprzepaścił inne możliwości zablokowania tej umowy. Temat Mercosur w czasie polskiej prezydencji nie istniał. To wina obecnego polskiego rządu, że ta umowa zostanie zawarta.

Zauważyła Pani, że umowie sprzeciwiają się Polska i Francja. Prezydent Karol Nawrocki również mówi stanowcze "nie", rząd również przekazał ostatnio, że zagłosuje przeciwko umowie z Mercosur. Prezydent jeszcze będzie się starał chociażby we Włoszech zbudować mniejszość blokującą. To się uda się, czy już jednak za mało czasu zostało?

Trzeba wykorzystać wszystkie szanse. Dopóki piłka w grze, to walka się toczy. Pan prezydent Karol Nawrocki będzie przekonywać partnerów europejskich, że umowa z Mercosur jest niekorzystna dla europejskich rolników. Należy jednak mieć świadomość tego, że czas zmarnowany przez polski rząd doprowadził do tego, że teraz walka jest trudna. Wypowiedzi premiera dotyczące umowy z Mercosur, odbieram jako wywieszenie białej flagi, a głos obecnego ministra rolnictwa w ogóle nie jest słyszalny. Uważam, że rząd oddał sprawy polskiego rolnictwa walkowerem.

Skoro już zaczęłyśmy temat prezydenta Karola Nawrockiego, to sprawuje on urząd niecały miesiąc. Jak pani premier ocenia początki tej prezydentury?

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Tym bardziej, że pan prezydent nie miał doświadczenia politycznego przed kampanią wyborczą. Jego walka w kampanii była imponująca. Obecnie pokazuje, że realizuje to wszystko, do czego się zobowiązał, a więc dotrzymuje słowa, co w polityce nie jest częste. Poza tym broni swoich racji, jest bardzo skuteczny i bardzo aktywny. Mogę powtórzyć to, co powiedziałam na początku – jestem pod wrażeniem. Trzymam kciuki, żeby dalej tak skutecznie realizował sprawy, które są istotne dla naszego kraju i Polaków.

Koalicja rządząca największy zarzut prezydentowi czyni z tego, że zawetował już siedem ustaw. Uważa pani, że wszystkie te weta były słuszne?

Pan prezydent realizuje przede wszystkim to, do czego zobowiązał się wobec Polaków w kampanii wyborczej. Jeżeli w tych ustawach zawarte były zapisy, które były przeciwko interesowi Polski i wbrew jego deklaracjom, to nie dziwi mnie to, że je zawetował. Proszę zwrócić uwagę, że rząd stosuje różnego rodzaju wybiegi. W ustawie, dotyczącej zamrożenia cen energii zaproponowanej przez rząd, zaproponowane zostały niekorzystne zapisy, sprzyjające lobby niemieckiemu, jeśli chodzi o wiatraki. To było nie fair ze strony rządu. Pan prezydent wetując ustawy, przedstawia własne projekty, mające na celu zabezpieczyć interes Polaków. To pokazuje, że to nie są weta dla samego weta. Po pierwsze – to realizacja zobowiązań wyborczych, a po drugie – troska o interes społeczny.

Największym echem obok ustawy wiatrakowej odbiło się zawetowanie nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Prezydent postąpił słusznie nie podpisując tej ustawy?

Sytuacja związana z pomocą dla osób z Ukrainy, którzy przebywają w naszym kraju jest skomplikowana i co za tym idzie, delikatna. Część z nich nie jest w Polsce na stałe, nie pracuje, w związku z czym nie będzie mogła otrzymywać „800 plus” oraz bezpłatnej opieki zdrowotnej i to tego dotyczył jasny sygnał w postaci weta pana prezydenta. To próba unormowania spraw, które trzeba było unormować już od dłuższego czasu. Inna sytuacja była w momencie, kiedy wybuchła wojna i pomoc była konieczna dla wszystkich, którzy w Polsce znaleźli schronienie. Po czasie okazało się, że system nie działa i ma luki, więc należało to uporządkować. Rozumiem weto pana prezydenta. Karol Nawrocki jasno powiedział, że nie może być tak, że polscy obywatele są w gorszej sytuacji, czy są wobec nich stosowane bardziej drastyczne wymogi. Rząd, zamiast wszczynać histerię, powinien zająć się uporządkowaniem systemu.

Kiedy wybuchła wojna, rządził PiS, a prezydentem był Andrzej Duda. Polska wówczas bardzo pomagała Ukrainie, przyjmując setki tysięcy uchodźców, czy przekazując sprzęt wojskowy. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu – pomoc dla Ukrainy nie była zbyt duża, a może zbyt bezrefleksyjna? Zwłaszcza biorąc pod uwagę zachowania czy wypowiedzi niektórych Ukraińców mieszkających w Polsce.

Oceniając dzisiaj całą tę sytuację, kiedy mamy pewną wiedzę i doświadczenie, wynikające z tego okresu, patrzymy na tę sytuację inaczej. W momencie wybuchu wojny, było rzeczą naturalną i oczywistą, że Polska musi wspierać zarówno obywateli Ukrainy, którzy znaleźli schronienie w naszym kraju, ale też wspierać wojskowo działania prowadzone przez Ukrainę. To była przecież kwestia być albo nie być również dla Polski, bo bezpośrednie zagrożenie dla nas było bardzo duże. Z perspektywy Parlamentu Europejskiego wiem, jaki był stosunek i nastawienie władz Unii Europejskiej na początku pełnoskalowej, rosyjskiej agresji. Gdyby nie działania polskiego rządu i prezydenta Andrzeja Dudy, który budował całą koalicję państw mających wspierać Ukrainę, to Unia Europejska pewnie nie zaangażowałaby się tak bardzo w pomoc Ukrainie. Tak, jak powiedziałam – z perspektywy czasu nasza wiedza i doświadczenie jest już zupełnie inne. Trzeba natomiast wyciągnąć wnioski, na podstawie tego, co się dzieje w relacjach z Ukrainą, ale też zmiany postawy prezydenta Zełenskiego, który – mam wrażenie – zamiast skoncentrować się na współpracy i doceniać rolę Polski, wolał pójść w kierunku budowania relacji z Niemcami. Trzeba wziąć pod uwagę te wszystkie czynniki i dokonywać na bieżąco zmian. Między innymi weto pana prezydenta do ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy było tego jasnym sygnałem. Był pewien czas, były pewne okoliczności, kiedy musieliśmy działać tak, a nie inaczej, ale sytuacja się zmieniła. Minęło już sporo czasu od rosyjskiej agresji na Ukrainę, należy wyciągnąć wnioski i dostosować działania do zmieniającej się sytuacji.

Kontynuując temat polityki krajowej, to dość gorąco ostatnio na linii PiS – Konfederacja. Zaczęło się od tzw. Deklaracji Polskiej, którą zaprezentował Jarosław Kaczyński, a po której Sławomir Mentzen nazwał prezesa PiS "politycznym gangsterem". Teraz wzajemne ataki są kontynuowane, m.in. za sprawą Piotra Mullera, który określił Sławomira Mentzena "młodym Balcerowiczem". To jest w ogóle potrzebne? Takie wzajemne oskarżenia dwóch, jakby nie patrzył, prawicowych partii?

Słowa Sławomira Mentzena są oburzające. Być może nie rozumie on, na czym polega budowanie dobrych relacji i ewentualnych koalicji. Polska potrzebuje dobrego rządu, który będzie potrafił realizować programy gospodarcze, budujące naszą siłę ekonomiczną, ale i programy społeczne. Jeżeli chodzi o Konfederację, mam sporo wątpliwości, patrząc na podejście przynajmniej części jej polityków, do programów społecznych. Powtórzę jeszcze raz – programów społecznych, bo bardzo często słyszę, że na przykład „500 plus” czy „800 plus”, to był program socjalny. To nie był program socjalny, tylko to był i jest program prospołeczny. Zmiana filozofii myślenia w tym kontekście u polityków Konfederacji na pewno jest niezwykle potrzebna. Oczywiście, my chcielibyśmy rządzić samodzielnie. Akurat ja miałam to szczęście, że byłam premierem rządu tworzonego tylko przez Zjednoczoną Prawicę. To był bardzo duży komfort. Chciałabym więc, żeby kolejny polski rząd, który będziemy tworzyć, miał taki sam komfort sprawowania władzy, ale trzeba wziąć pod uwagę, że może być potrzeba budowania koalicji. W związku z tym Konfederacja powinna wyciągnąć wnioski, a takie buńczuczne wypowiedzi, jak np. ze strony Sławomira Mentzena, są zupełnie niepotrzebne.

Samo więc się nasuwa pytanie, czy rząd premiera Donalda Tuska przetrwa do końca kadencji, czy jednak będą przedterminowe wybory?

Uważam, że oni jednak wytrwają do końca za wszelką cenę, co będzie niestety ze szkodą dla Polski. Na początku, kiedy budowali koalicję, połączyła ich wyłącznie nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości, a teraz łączą ich interesy i stołki. Więc myślę, że ten rząd, co – jak już wspomniałam – nie jest dobre dla Polski, do końca kadencji będzie niestety trwał. Tusk będzie zjadał mniejsze przystawki, co spowoduje, że posłowie, którzy weszli do Sejmu z list partii nie mających dzisiaj praktycznie szans na to, żeby powtórzyć reelekcję, będą się starali kurczowo utrzymać status quo. To jednak nie zwalnia nas, Prawa i Sprawiedliwości, z realizacji swojego planu. Obecnie pracujemy nad nowym programem i konsekwentnie będziemy to robić. Im krócej Tusk rządzi, tym lepiej. Natomiast, niestety, moje doświadczenie polityczne mówi mi, że ten rząd będzie chciał trwać do końca.

Czytaj też:
"Przywożę więcej, niż wszyscy się spodziewali". Nawrocki o wizycie w USA
Czytaj też:
"Trzeba zablokować umowę z Mercosur". Bryłka ostrzega: Polska straci najwięcej


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Rozmawiała: Lidia Lemaniak
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także