Były prezydent Andrzej Duda był gościem specjalnym rozpoczętego w piątek XI Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów Gazety Polskiej. W trakcie dyskusji, po wystąpieniu Dudy, głos zabrał Adam Borowski, szef warszawskiego klubu "Gazety Polskiej".
– Dużo wysiłku nasz klub zrobił, aby pan został prezydentem na dwie kadencje, ale chciałbym zadać trudne pytanie, niełatwe. Jest miło, krzyczeliśmy "Andrzej Duda prezydentem", ale chciałbym zadać dwa bardzo trudne pytania. Zbierałem te pytania jeżdżąc w kampanii Karola Nawrockiego pytano mnie, czy będzie taki sam jak prezydent Duda. Te zarzuty są takie. Dlaczego pan, kiedy ten rząd zaczął łamać prawo i my stanęliśmy pod telewizją, dlaczego pan nie przyjechał do nas i powiedział "łobuzy, ja mam bronić konstytucji, wy ją łamiecie. Staję na czele ludzi"? Trzeba było to zrobić, bo oni zrobili dużo złych rzeczy i nas to teraz kosztuje. Czekaliśmy pod telewizją na pana. To po pierwsze – wskazał Borowski, co spotkało się z aplauzem zgromadzonych.
– Po drugie. Kiedy pan powołał pana Siewierę, ja dzwoniłem do pani Romaszewskiej i mówiłem, że Siewiera to jest ostatni łobuz z bandy Tuska. Pan go wybrał na szefa BBN. Kiedy on powiedział, że zatrzymanie panów Kamińskiego i Wąsika było zgodne z prawem, Zosia Romaszewska zadzwoniła i mówi "powiedz mi coś więcej o Siewierze". Musiał pan niestety potem mianować członka PZPR-u na jego zastępcę. To jest nasz wielki ból, że taki przypadki miały miejsce – wskazał działacz.
Dalej Borowski zarzucił byłemu prezydentowi, że powołał Waldemara Żurka na ministra sprawiedliwości. – Pan miał przepiękne wystąpienie w Sejmie atakujące Tuska, przepiękne. Ale wtedy, kiedy pan nominował drugi rząd Tuska, po zmianach, pan powiedział, że ma nadzieję, że ten rząd będzie świetnia działał. Trzeba było nie mianować łobuza Żurka, który wiadomo, że będzie łamał prawo. Trzeba było nie podpisać nominacji – powiedział.
Duda: A gdzie wy byliście? Gdzie byli posłowie PiS?
Andrzej Duda odpowiedział bardzo emocjonalnie. – Gdzie byliście wtedy, kiedy oni otoczyli Pałac Prezydenckie, gdzie byliście wtedy? Nie byliście. Nie było ani państwa ani posłów PiS. Państwo jesteście zwykłymi obywatelami, ale posłowie PiS, każdy ma immunitet poselski, nie można ich dotknąć. Dlaczego ich nie było? Nie otoczyli Mariusza Kamińskiego i ministra Wąsika i nie bronili przed aresztowaniem? Tam był problem prawny. Polegał na tym, że moje ułaskawienie, którego dokonałem na początku prezydentury, było prawnie skuteczne. Tak uważałem i uważam i tak uznał TK. Niestety hucpy bezczelnej i złamania zasad praworządności dopuściły się sądy – odparł.
Dodał, że "robiłem to, co zgodnie z moimi przekonaniami osobistymi i wiedzą prawniczą, mógł i powinien wtedy uczynić prezydent RP". – Także po to, by zachować godność urzędu, mówię o sprawie TVP. Możecie się ze mną nie zgadzać. Tylko ciekawy jestem, co byśmy wskórali gdybym przyjechał pod telewizję. Nic. Nic – stwierdził.
Emocje tonował Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "GP". – Z jednej strony wszyscy kochamy pana prezydenta, z drugiej mamy bardzo poważne pytania. Ale nie róbmy takiej atmosfery, żeby pan prezydent nie myślał, że traktujemy go jak Donalda Tuska, bo tak nie traktujemy. Traktujemy jak przyjaciela, ale kilka rzeczy chcemy wyjaśnić –zaapelował do uczestników spotkania.
Czytaj też:
Kaczyński czy Nawrocki? W sondażu zapytano o "faktycznego lidera PiS"Czytaj też:
Większość Polaków popiera starania prezydenta. Nowy sondaż
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
