Finlandia apeluje w sprawie Ukrainy. Chodzi o pociski Tomahawk

Finlandia apeluje w sprawie Ukrainy. Chodzi o pociski Tomahawk

Dodano: 
Premier Finlandii Petteri Orpo
Premier Finlandii Petteri Orpo Źródło: PAP / Albert Zawada
Premier Finlandii Petteri Orpo twierdzi, że Ukraina powinna otrzymać możliwość użycia pocisków Tomahawk do atakowania celów w głębi Rosji.

Jak podkreślił na łamach "Politico", Rosja stanowi stałe zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy, a Władimir Putin "rozumie tylko siłę". – Jeśli chcemy zakończyć wojnę, musimy być tak samo silni albo nawet silniejsi niż Rosja – powiedział Orpo.

Finlandia ma nadzieję na zmianę stanowiska Trumpa w sprawie pocisków Tomahawk

Premier Finlandii wyraził nadzieję, że Stany Zjednoczone i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski znajdą sposób, by przekazać Kijowowi tę broń. Wcześniej prezydent USA Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone na razie nie przekażą Ukrainie pocisków Tomahawk. Jak tłumaczył, ich obsługa wymagałaby roku intensywnego treningu, a same pociski są bardzo zaawansowaną technologicznie bronią.

Orpo odniósł się również do kwestii finansowania pomocy wojskowej dla Ukrainy z wykorzystaniem zamrożonych rosyjskich aktywów. Jego zdaniem Kijów powinien kupować głównie europejską broń z pożyczek finansowanych dzięki tym środkom. – Mam nadzieję, że będą mogli kupować więcej i więcej broni z Europy – stwierdził. Premier zaznaczył jednak, że jeśli w Europie brakuje odpowiednich zdolności produkcyjnych, Ukraina powinna mieć możliwość zakupu uzbrojenia w Stanach Zjednoczonych. – Nie chodzi tylko o Tomahawki. Jeśli znajdziemy rozwiązanie, jak zapewnić mocne finansowanie Ukrainy i wykorzystać zamrożone aktywa, będzie to silnym komunikatem dla Putina, który zrozumie, że nie może wygrać tej wojny. To może być game changer – podsumował Orpo.

USA uderzają w Rosję mocnymi sankcjami

Tymczasem w środę Donald Trump ogłosił nowy, szeroki pakiet sankcji wobec Rosji, obejmujący m.in. gigantów energetycznych Rosnieft i Łukoil oraz kilkadziesiąt ich spółek zależnych. Sankcje mają uderzyć bezpośrednio w rosyjskie dochody z ropy, także w tzw. flotę cieni. Eksperci oceniają je jako poważny sygnał ostrzegawczy dla Kremla i pierwszy realny krok administracji Trumpa w kierunku silnej presji finansowej. Możliwe są też kolejne działania – np. obniżenie limitu cenowego na rosyjską ropę i sankcje na porty obsługujące rosyjskie statki.

Wołodymyr Zełenski wyraził pełne zadowolenie z decyzji USA oraz 19. pakietu sankcji UE, uznając je za dokładnie to, czego Ukraina oczekiwała. Podkreślił, że to ważny sygnał dla całego świata, by zacieśniać presję na Rosję, aż do zakończenia wojny. Rówolegle na mrożące sankcje zareagowała Moskwa. Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji i obecny wiceszef Rady Bezpieczeństwa, stwierdził, że Trump "wszedł na wojenną ścieżkę" przeciwko Rosji i uznał jego decyzje za "akt wojny". Według Miedwiediewa oznacza to pełne opowiedzenie się USA po stronie Europy i Ukrainy. Jednocześnie zapowiedział, że Rosja powinna teraz działać militarnie bez dalszych negocjacji, bo zwycięstwo może osiągnąć tylko na polu bitwy.

Czytaj też:
"Moralność chrześcijańska zobowiązuje Węgry". Orban o Ukrainie
Czytaj też:
Nowe sankcje USA i UE na Rosję. Ostra reakcja Chin


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracowała: Alina Piekarz
Źródło: Rzeczpospolita / Politico
Czytaj także