Katolicy to dla każdego amerykańskiego polityka łakomy kąsek. Członkowie Kościoła stanowią ok. 25 proc. całego społeczeństwa USA. To największa wspólnota religijna – owszem, protestantów jest więcej, ale są podzieleni między różne denominacje. Dlatego o poparcie Kościoła katolickiego zabiegają wszyscy.
Odwrócenie trendu
Do niedawna znacznie łatwiej walka o głosy katolików szła politykom Partii Demokratycznej. Jeszcze pod koniec XX w. „na niebiesko” głosowało prawie 70 proc. katolików, co wiązało się zwłaszcza z pochodzeniem wyborców. Ludzie o korzeniach w Irlandii, we Włoszech czy w Polsce woleli demokratów jako przyjaźniejszych imigrantom, bo sami długo doświadczali w USA dyskryminacji. Republikanie byli partią białej, protestanckiej ludności, dawniej uprzywilejowanej. W XXI w. te podziały zaczęły tracić na znaczeniu. Do tego doszedł jeszcze jeden kluczowy czynnik: ideologia. Demokraci przekształcili się w ugrupowanie skrajnie lewicowe, które popiera aborcję, antykoncepcję, homoseksualizm i genderyzm. Dla części katolików taki kurs stał się nieakceptowalny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
