Mocny apel Tuska w Sejmie. Wskazał, kto "jest już stracony"

Mocny apel Tuska w Sejmie. Wskazał, kto "jest już stracony"

Dodano: 
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie Źródło: PAP / Radek Pietruszka
– Strategia Moskwy jest czytelna. Według niej mamy być skłóceni z Europą, z Ukrainą i najważniejsze, skłóceni wewnętrznie – mówił w Sejmie premier Donald Tusk

Premier stwierdził, że Rosja za wszelką cenę chce nas osłabić, bo obecnie Polska jest zbyt silna, by ją zaatakować wprost. – Strategia Moskwy jest czytelna. Według niej mamy być skłóceni z Europą, skłóceni z Ukrainą i najważniejsze, skłóceni wewnętrznie. Nie możemy dopuścić do tego, aby ten scenariusz ani żadna jego część został zrelizowany. I to zależy od nas samych i od nas wszystkich – mówił premier.

– Zwracam się jeszcze raz do każdej Polki i każdego Polaka i szczególnie do każdego na tej sali i w Pałacu Prezydenckim. Nie mówię do tych, którzy są po tamtej stronie, dla pieniędzy czy z innego powodu. Są straceni, mówię do tych, co nie rozumieją, dali się omotać kłamstwom, którzy błądzą. Opamiętajcie się, póki jeszcze jest czas. Mówię twardo, ale naprawdę z najlepszą wolą. To, co w spokojnych czasach jest głupotą, błędem czy grzechem zacietrzewienia, w czasie wojny staje się zdradą – kontynuował szef rządu.

Tusk stwierdził, że w czasie wojny nie ma "żadnego ale" – można być albo za Polską, albo przeciwko niej. – W kwestii narodowego bezpieczeństwa wobec rosyjskiego zagrożenia, albo będziemy zjednoczeni, albo nie będzie nas wcale. Prościej nie mogę i mam nadzieję, że wreszcie dotarło – stwierdził premier Donald Tusk w Sejmie.

Akt sabotażu na polskiej kolei

Przypomnijmy, że w dniach 15-17 listopada na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Powołując się na polskie służby, władze w Warszawie przekazały, że eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła kawałek toru kolejowego. Do uszkodzenia torów miało dość też w innym miejscu. Niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. W sprawie trwają intensywne czynności operacyjno-rozpoznawcze i dochodzeniowo-śledcze, w tym zatrzymania osób.

Premier Donald Tusk poinformował we wtorek w Sejmie, że za aktem dywersji na kolei stoją Ukraińcy współpracujący z wywiadem Rosji. Jeden z podejrzanych to mieszkaniec Donbasu, pracownik miejscowej prokuratury, drugi przebywał na terenie Polski mimo, że był skazany przez sąd we Lwowie za akty dywersji. Według Tuska osoby te tuż po zamachu uciekły na Białoruś, opuszczając terytorium Polski przez przejście graniczne w Terespolu. Pomagało im co najmniej czterech kolejnych Ukraińców. Trwają zatrzymania i czynności operacyjne.

Polska miała zwrócić się o pomoc do Amerykanów, a w sprawę ma być zaangażowana m.in. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa, która odpowiada za wywiad elektroniczny i bezpieczeństwo komunikacji USA. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte poinformował natomiast, że pozostaje w stałym kontakcie z polskimi władzami w sprawie eksplozji oraz że Kwatera Główna NATO czeka na wyniki śledztwa. Po słowach Tuska o tym, że za akty dywersji odpowiedzialni są Ukraińcy współpracujący z FSB, rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow skomentował, że w Polsce szerzy się rusofobia.

Czytaj też:
Trump wywołał burzę. Niemieckie media piszą o nowym układzie monachijskim
Czytaj też:
To on przejmie władzę na Ukrainie? "Jest solą w oku Zełenskiego"


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Sejm
Czytaj także