Budowę imperium można rozumieć dwojako: to albo silna władza państwowa, albo kraj, który jest na tyle duży, że kontroluje inne państwa. Imperium Rzymskie z okresu pierwszego stulecia naszej ery obejmowało 50 mln mieszkańców, tereny wokół Morza Śródziemnego, Mezopotamii oraz obecnej Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Takiego imperium jako Polacy raczej dziś nie zbudujemy. Mamy natomiast szanse korzystać z pozycji najsilniejszego kraju w regionie.
Realizujemy różne formaty międzynarodowej kooperacji, jak Grupa Wyszehradzka i Trójmorze. Są to inicjatywy, które są budowaniem lobby gospodarczego wewnątrz Unii Europejskiej, by lepiej dbać o interesy państw naszego regionu. My w Polsce, tak jak mieszkańcy krajów z nami sąsiadujących, wiemy, że samotnie znaczymy w Brukseli mniej i że łatwiej coś zyskać, działając razem i występując z projektami wspólnymi. Natomiast tzw. Korytarz Północno-Wschodni i Bukareszteńska Dziewiątka to formaty, które umożliwiają lobbowanie za wspólnym interesem państw flanki wschodniej na terenie NATO.
Możemy także budować imperium w tym sensie, że umocnimy władzę wykonawczą w naszym kraju i dzięki temu prezydent oraz rząd będą mogli bardziej sprawnie podejmować decyzje. Takiej zdolności do szybkich decyzji w naszym systemie władzy dziś brakuje, co było widać podczas pandemii COVID-19. Przy puszczam, że gdyby wybuchła wojna, to sytuacja w dziedzinie kierowania krajem byłaby jeszcze trudniejsza. Jak wiemy, w dzisiejszych czasach nie da się zbudować monarchii, która dała siłę np. Imperium Rzymskiemu. Stąd w różnych środowiskach w Polsce dyskutuje się nad projektem nowej konstytucji. Mówił o tym m.in. prezydent Karol Nawrocki w Sejmie w swym przemówieniu inauguracyjnym.
Konieczność kompromisu
Dotychczasowa konstytucja ma ponad ćwierć wieku i to jest powód, by zastanowić się nad jej zmianą częściową lub całkowitą. Należy przypomnieć, że obecnie obowiązująca ustawa zasadnicza była opracowana, gdy silne były wpływy komunistyczne. Dziś środowiska komunistyczne nie mają dużego znaczenia w naszym kraju. Wiemy z badań sondażowych, że po najbliższych wyborach parlamentarnych będą małe szanse na to, by jeden obóz miał większość konstytucyjną. Nowa konstytucja lub korekta obecnej będą zatem musiały być rezultatem kompromisu. Chodzi o kompromis między obozem konserwatywno-republikańskim a obozem liberalno-lewicowym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
