Jego wypowiedzi stoją jednak w sprzeczności z wcześniejszymi zapowiedziami oraz ocenami niemieckich mediów, które uznały wynik negocjacji za polityczną porażkę kanclerza. Warto podkreślić, że podobną narrację o "sukcesie" przyjął premier Polski Donald Tusk, mimo że kluczowy postulat Warszawy również nie został zrealizowany.
Merz zapewnia: Rosja nie odzyska tych pieniędzy
W wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD Friedrich Merz stwierdził, że Rosja nie odzyska zamrożonych aktywów. – Rosyjskie środki są na trwałe zamrożone, Rosja nie może nimi dysponować. Pożyczkę, którą przyznamy Ukrainie, zrefinansujemy z tych pieniędzy – mówił kanclerz. Merz podkreślał także, że przyjęte rozwiązanie jest lepsze niż to, które wcześniej sam proponował. Sprzeciwił się też sugestiom, że poniósł porażkę na szczycie w Brukseli, deklarując zadowolenie z osiągniętego kompromisu.
Z przekazów medialnych wynika jednak, że kanclerz Niemiec pierwotnie opowiadał się za bezpośrednim wykorzystaniem zamrożonych rosyjskich aktywów, a nie za pożyczką gwarantowaną przez budżet UE. Tego rozwiązania nie udało się przeforsować, m.in. z powodu wątpliwości prawnych oraz zastrzeżeń Belgii, której banki przechowują znaczną część rosyjskich środków. Merz tłumaczył, że Rosja i tak zapłaci, ponieważ aktywa o wartości ponad 200 mld euro pozostają zamrożone, a ewentualny ich zwrot miałby nastąpić dopiero po potrąceniu pożyczki oraz szkód wyrządzonych Ukrainie.
Tusk: sukces po nocnych negocjacjach
Podobny ton przyjął premier Donald Tusk po zakończeniu nocnych obrad Rady Europejskiej. Relacjonował, że rozmowy trwały do trzeciej nad ranem i były "pełne emocji i sporów", a on sam opuszczał Brukselę "z satysfakcją". Tusk podkreślał, że był rzecznikiem wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy, jednocześnie przyznając, że od początku pojawiały się obawy części państw członkowskich, a w szczególności Belgii. Premier zapewniał także, że decyzja nie rodzi konsekwencji finansowych dla państw członkowskich i że Polska nie będzie musiała do niej dopłacać. Jednocześnie przyznał, że Ukraina spłaci pożyczkę dopiero po zakończeniu wojny, kiedy możliwe będzie sięgnięcie po rosyjskie aktywa.
Jeszcze przed szczytem Tusk określał pożyczkę jako rozwiązanie "najmniej atrakcyjne", wskazując, że Polska oczekuje bezpośredniego wykorzystania rosyjskich aktywów. Po negocjacjach zmienił jednak narrację, tłumacząc, że aktywa te mają stanowić zabezpieczenie pożyczki. Gdy zwrócono uwagę, że nie wynika to wprost z konkluzji szczytu, premier apelował o "wnikliwe czytanie" dokumentów.
Czytaj też:
Pożyczka UE dla Ukrainy. Ujawniono dodatkowe kosztyCzytaj też:
UE nie weźmie rosyjskich aktywów. Premier pisze o "nadmiernej ostrożności"
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
