• Joanna BojańczykAutor:Joanna Bojańczyk

Ameryka eats

Dodano: 
Burger King
Burger King Źródło: PAP/EPA / ETIENNE LAURENT
W Ameryce jest wszystko – uważają nawet ci, którzy nigdy tam nie byli. Kuchnie całego świata, hamburgery wielkości talerza, wiadra lodów. Nawet zwykły turysta, jeśli się postara, może liczyć na doznania kulinarne nieco bardziej zaawansowane.

Od takiego miłego śniadanka w trzygwiazdkowym hotelu na Manhattanie rozpoczęliśmy nasz pobyt w Ameryce: 1. Grzanki z chleba (maszynowo pokrojonego i zapakowanego w plastik), przemysłowego wypieku o idealnie kwadratowym kształcie i śnieżnej białości. 2. Pojemniczek z czymś do smarowania chleba, co z masłem nic wspólnego nie miało, ale sugeruje, że służy do smarowania. 3. Pojemniczek z dżemem quasi-truskawkowym – masa w kolorze buraczkowym o konsystencji ścisłej galarety. Produkt nie miał styczności z truskawkami. 4. Trzy plasterki sera w kolorze pomarańczowym, o konsystencji gumy arabskiej i smaku trudnym do określenia. 5. Sok à la pomarańczowy z automatu.

Hotel nie luksusowy, ale przyzwoity. Ale takie marne śniadanie nikogo tu nie zaskakuje.

Pal licho jedzenie. Sam widok menu serwowanego na papierowym talerzyku, z plastikowym nożem i widelcem, (Po co widelec?) odbiera człowiekowi ochotę do jedzenia.

Na pocieszenie jest kawa à discrétion. Do papierowego kubka można sobie nalać z maszyny; lura, bo lura, trudno. Lepiej już było iść do Starbucksa, przynajmniej tam kawa jest w porządku.

Jaja w proszku

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także