W 2021 roku w mediach zaczęły pojawiać się doniesienia dotyczące płci Brigitte Macron. Sugerowano, że pierwsza dama Francji urodziła się jako mężczyzna, ale zmieniła płeć. Teorie rozprzestrzeniały w sieci m.in. znana blogerka a także jasnowidzka, które zostały przez żonę Emmanuela Macrona pozwane o zniesławienie. Jakiś czas temu sąd zdecydował, że muszą zapłacić odszkodowanie, ale po odwołaniu wyrok był już zupełnie inny – obie kobiety zostały niedawno oczyszczone z zarzutów. Ku zaskoczeniu opinii publicznej, sędziowie orzekli, że blogerka i jasnowidzka miały pełne prawo do dyskutowania na temat rzekomej transpłciowości prezydentowej. W wyroku podkreślono, że transmisja prowadzona przez nie w sieci "nie stanowiła zniesławienia", a wręcz przeciwnie – reprezentuje wolność słowa w dobrej wierze. Teraz okazuje się, że pierwsza dama Francji nie zamierza odpuścić w tej sprawie i zwróci się do Sądu Kasacyjnego.
Brigitte Macron od lat budzi ogromne zainteresowanie mediów, przede wszystkim, ze wzglądu na różnicę wieku, która dzieli ją z mężem, a także historię ich znajomości. Kilka lat temu uwaga francuskich gazet i portali skupiła się jednak na innej kwestii. Pojawiły się plotki, że Brigitte Macron miała urodzić się pod męskim imieniem i nazwiskiem Jean-Michel Trogneux. W rzeczywistości tak nazywa się jej brat.
Lisicki i Cejrowski komentują
W najnowszym odcinku programu "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski w jednym z wątków skomentowali wyrok sądu ws. Brigitte Macron. – We Francji ma miejsce bardzo ciekawy proces, który w Polsce praktycznie nie istniał. Tymczasem wywołał spore zainteresowanie w Stanach Zjednoczonych, a powinien i w Polsce. Rzecz dotyczy tego, czy żona prezydenta Emmanuela Macrona nie była, jak twierdzą dwie dziennikarki, wcześniej mężczyzną, który miał przejść operację trans – rozpoczął red. naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
– Tam jest bardzo wiele ciekawych smaczków politycznych. Brigitte Macron pozwała dziennikarki, wygrała w pierwszej instancji, ale w ub. tygodniu sąd apelacyjny uznał, że dziennikarki nie naruszyły dóbr pani Macron. Zauważyłem, że na bardzo znaczącym blogu Candace Owens w USA pojawiła się cała seria artykułów na ten temat, według których Brigitte Macron rzeczywiście mija się z prawdą – dodawał.
Z kolei Wojciech Cejrowski powiedział, że można byłoby się tą sprawą nie interesować, gdyby nie to, że Francja jest w UE, NATO i jest dużym graczem. – W związku z tym, że to Francja a nie Portugalia, to jednak powinno nas to interesować. Ten zbiór informacji, że Macron ma dużo starszą od siebie żonę i że to nie jest chłop i baba, tylko transwestyta, która się podaje za żonę prezydenta Francji. Znalazł sobie młodego, nieletniego chłopca Macrona i go urobił na zboczeńca, a ten urobiony chłopiec pozostaje w tym chorym i niemoralnym związku przez dziesięciolecia i dochodzi do prezydentury francuskiej. Do czasu, gdy nie dowiemy się, kim ona w rzeczywistości jest, to można Macrona szantażować i dlatego powinniśmy wiedzieć wszystko – ocenił.
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
