W czwartek lider Polski 2050 Szymon Hołownia oraz prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz przekazali decyzję o wspólnym starcie partii w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Formacje powołają wspólny, koalicyjny komitet wyborczy.
W umowie zapisano, że Polska 2050 i PSL będą dzieliły się finansami "pół na pół". Zapis dotyczy zarówno kosztów kampanii wyborczej, jak i subwencji. Kształt list zgłoszonych do Państwowej Komisji Wyborczej będzie wymagał zgodnej decyzji liderów formacji. Natomiast po wyborach powstaną dwa kluby parlamentarne.
Ziemkiewicz: PSL jak hemafrodyta
– Kampania, jak to mówił Waldemar Pawlak, trwa i trwa mać. Nie przypadkiem sięgnąłem po Pawlaka, bo nie tylko bon mot zręczny, ale i postać kojarząca się z latami świetności PSL-u. Były takie czasy, kiedy PSL miał 15 proc., rozdawał karty. Miał pozycję manewrową – między skłóconymi obozami postsolidarnościowym i postkomunistycznym. Taki trochę hemafrodyta – wskazuje publicysta "Do Rzeczy" Rafał A. Ziemkiewicz.
– Pawlak miał jedną wadę. W sensie odbioru społecznego był tak drętwy, że przypominał mumię. Cedzi słowa, zero emocji, a dzisiaj bez tego się nie da – zauważył Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy".
"Tęsknota za czasami świetności"
Jak stwierdził Ziemkiewicz, dziś PSL nie jest już partią polskiej wsi. – PSL tęskni do dawnych czasów. Nastąpiła przez te 30 lat komasacja gospodarstw, nie ma tzw. chłoporobotników, malutkich gospodarstw. Zasób głosów zmalał. I teraz PSL jest pod progiem wyborczym, ok. 5-6 proc. maksymalnie. Więc rozpaczliwie potrzebuje koalicjanta – wskazuje komentator.
– Szymon Hołownia wykazał się większą przewidywalnością niż Paweł Kukiz (który w przeszłości współpracował z PSL), bo zastrzegł sobie równy podział jedynek i pieniędzy – ocenia Lisicki.
Poniżej zwiastun 186. odcinka programu "Polska Do Rzeczy". Całość wyłącznie dla Subskrybentów.