O. Norkowski na antenie Radia Maryja powiedział, że to co się dzieje z panem Sławomirem jest niestety legalną praktyką w Wielkiej Brytanii, ale nie zmienia to jednak jej nieludzkiego charakteru.
"Od 8-10 dnia bez wody zaczyna się konanie. Taki chory najdłużej żyje około 2 tygodni. Jest to bolesna i straszna śmierć, na którą nigdy nie powinniśmy się godzić" – powiedział dominikanin.
"Jest bardzo mało szpitali, do których można by skierować chorego. W sytuacji, gdy śpiączce towarzyszy bezdech, to nad chorym wisi perspektywa śmierci pnia mózgu i pobrania narządów" – powiedział zakonnik zaznaczając jednak, że w przypadku pana Sławomira nie mamy do czynienia z taką sytuacją, ponieważ chory sam oddycha, a jednak z powodu braku kontaktu zakwalifikowano go do odłączenia od aparatury.
Określanie stanu Polaka jako wegetatywnego jest zdaniem Jacka Norkowskiego nieadekwatne. "Jak dobrze się ich zbada, to okazuje się, że często ci ludzie mają świadomość, której nie mogą komunikować. U tego mężczyzny jest to coś więcej, bo kontakt z nim się polepszył. Wykazuje on minimalny stan świadomości. Wykonuje proste czynności, nawiązuje kontakt wzrokowy, reaguje adekwatnie do sytuacji. [...] Płacze na widok zdjęć członków rodziny i reaguje na swoje imię. To są oznaki świadomości".
Polak od tygodnia jest już odłączony od aparatury podającej pożywienie, MSZ wciąż zabiega o nadanie mu statusu dyplomatycznego i przewiezienie do Polski. Pomoc w sprawie zadeklarowała specjalistyczna klinika Budzik oraz prof. Jan Talar ratujący ludzi znajdujących się w śpiączce, a także pacjentów z poważnymi obrażeniami mózgu.
Czytaj też:
Hiszpania: Władze miasta ścięły krzyż przylegający do dwóch klasztorów
Czytaj też:
Nie będzie postępowania ws. kardynała Dziwisza. Prokuratura odmówiła śledztwa