W rozmowie z portalem Vatican News, na którą w niedzielę powołała się Katolicka Agencja Informacyjna (KAI), duchowny przypomniał, że od początku wojny "było wielu, którzy zwracali się do struktur kościelnych o pomoc w ucieczce w spokojniejsze rejony kraju lub za granicę, np. do Polski czy Niemiec. Ale teraz sytuacja się zmieniła".
Ukraina: Odwrócenie trendu
Na odwrócenie trendu wskazują liczby uchodźców z innych części kraju. – W Odessie jest teraz 40 tys. uchodźców. I są zakwaterowani w różnych schroniskach. Niektórzy z nich są obecni także w Chersoniu, Mikołajowie i w Donbasie. Do powrotu do domu skłania kobiety i dzieci nie tylko chęć ponownego postawienia stopy w ojczyźnie i połączenia się z krewnymi, którzy tam pozostali, ale także dramatyczne poszukiwanie żywności, wody i ubrań – powiedział bp Szyrokoradiuk. I dodał: "Aby im pomóc, pięć miejskich parafii zorganizowało system wsparcia, także dzięki składkom z Caritas w Polsce i w Niemczech".
Biskup zaznaczył, że cały region Odessy "nadal cierpi". – Wystrzeliwanie rakiet to codzienność, jak ta sprzed dwóch dni, która zniszczyła budynek mieszkalny, zabijając ponad 20 osób. To był brutalny akt, ale codziennie otrzymujemy takie wiadomości. Przykro to mówić, ale już się do tego przyzwyczailiśmy" – stwierdził bp Szyrokoradiuk. Podkreślił przy tym, iż "przemoc nie pozbawiła wiernych pragnienia modlitwy i potrzeby transcendencji". – Każdego dnia we wszystkich parafiach odprawiamy cztery Msze Święte, w których uczestniczy wiele osób. Nasza nadzieja w Bogu nigdy nie zmalała – mówił ordynariusz diecezji odesko-symferopolskiej.
Przypomnijmy, że ostatnio rosyjskie rakiety spadły na cywilne obiekty w Odessie, zabijając prawdopodobnie 20-kilka osób. Samoloty nadleciały z kierunku Morza Czarnego i zrzuciły dwa pociski.
Czytaj też:
Premier Wielkiej Brytanii honorowym obywatelem ukraińskiego miastaCzytaj też:
Wojna na Ukrainie. Abp Szewczuk: Wróg walczy nie tylko bronią