Piekło. Czy istnieje naprawdę i jak wygląda?

Piekło. Czy istnieje naprawdę i jak wygląda?

Dodano: 
Ogień, zdjęcie ilustracyjne
Ogień, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Obraz Here and now, unfortunately, ends my journey on Pixabay z Pixabay
Piekło zostało uznane przez Kościół podczas Soboru Laterańskiego IV jako dogmat wiary katolickiej. Jak wygląda rzeczywistość piekła?

Czy czeka nas powszechne pojednanie?

Niektórzy z Ojców Kościoła byli zwolennikami doktryny apokastazy, czyli powszechnego pojednania. Uważano, że całe stworzenie, w tym także wszyscy grzesznicy, osoby potępione i demony mogą liczyć na wieczną szczęśliwość. Jednym z Ojców Kościoła, który reprezentował tę doktrynę był Orygenes. Był on zdania, że powszechne pojednanie wynika z Bożej logiki dziejów.

Pogląd ten w niektórych kręgach Kościoła trwa do dziś. Niektórzy opierają doktrynę apokastazy na wierze w Boże miłosierdzie. Na przestrzeni wieków pojawiały się również teorie o skończoności piekła.

Dogmat o piekle

Na początek jednak warto zauważyć, że nauka o piekle jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym. Sam Jezus Chrystus wielokrotnie wspominał o piekle. O wieczny potępieniu można przeczytać także w listach Pawłowych i Dziejach Apostolskich.

Dogmat o piekle wskazuje na nieskończoną miłość Boga, który daje człowiekowi całkowitą wolność i ją respektuje. Przez swoją miłość do człowieka, Bóg wynosi go poza granice właściwe stworzeniu. Jednak w swojej wolności człowiek wcale nie musi przyjmować Bożej miłości, ma możliwość ją odrzucić.

Mimo, że Bóg jest Stwórcą człowieka, to jednak nie ogranicza jego wolności. Traktuje człowieka jako osobę, która jest zdolna, by wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Choć w centrum wiary chrześcijańskiej jest Bóg, to jednak jednym z jej elementów jest również przekonanie o wielkości człowieka i jego życia. Dlatego człowiek sam może zdecydować o swoim potępieniu lub zbawieniu.

Sąd w momencie śmierci

W momencie śmierci każdy człowiek stanie przed Sądem Ostatecznym. Spotkanie z Chrystusem w chwili śmierci będzie oznaczało wybór. Człowiek będzie mógł przyjąć lub odrzucić dar Bożej miłości. Ci, którzy w czasie życia na ziemi oddalili się od dobra, bardziej miłując złe uczynki, w momencie śmierci odrzucą miłość, którą obdarzył ich Pan Bóg. Tak więc, "tak" powiedziane Chrystusowi staje się niebem, natomiast odrzucenie Bożego miłosierdzia równa się piekło.

W Piśmie Świętym zostało objawione, że to sam człowiek może skazać siebie na potępienie. W momencie sądu każdy otrzyma to, czego będzie pragnął. Jednak człowiek, który zatopił się w egoizmie i odrzucił miłość, nie będzie umiał jej pragnąć przy końcu życia. "Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami" – czytamy w pierwszym rozdziale Księgi Mądrości.

"Jezus Chrystus (...) na końcu wieków przyjdzie sądzić żywych i umarłych; każdemu odda według jego uczynków, zarówno odrzuconemu, jak i wybranemu. Wszyscy oni powstaną swoich własnych ciałach, które teraz mają, aby otrzymać stosownie do swoich czynów dobrych, czy złych, jedni karę wieczną z diabłem, inni zaś wiekuistą chwałę z Chrystusem" – czytamy w dokumencie Firmiter credimus z Soboru laterańskiego IV. Potwierdzenie znajdujemy w Ewangelii wg św. Mateusza, kiedy Chrystus tłumaczy przypowieść o sieci: "Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 13, 49-50).

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego wykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem piekło" (1033). Dalej zostaje wytłumaczone na czym polega kara piekielna. "Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie" (1035).

Objawienie, na którym oparte jest nauczanie Kościoła katolickiego, mówi o nieprzemijalności piekła. Co to oznacza? Wieczne trwanie piekła, a to z kolei oznacza, że cierpienia potępionych nigdy się nie skończą. Podobnie, wieczne jest niebo. To jest niezmienna nauka Kościoła.

Jak wygląda piekło? Wizje mistyków

Wielu mistyków doświadczyło wizji piekła. Św. Jan od Krzyża mówił o nim jako o "ciemnej nocy zmysłów". Mistycy najgłębiej smakowali gorycz piekła, dlatego że doświadczyli miłości i bliskości Boga.

"Tak samo jak Niebo i Czyściec, Piekło dzieli się na najrozmaitsze nieprzeliczone Kręgi. Im niższy Krąg, tym męka w nim straszniejsza. Potępiona dusza wie o całej wielkości, mocy i piękności Boga, i ma równocześnie świadomość, że Go nigdy nie będzie oglądać. Wie, że cierpienie jej jest wieczne i że nic męki tej nie ukoi i nie złagodzi. Pali ją niegasnący ogień pragnienia i tęsknoty za szczęściem, które nigdy nie będzie jej udziałem" – tak o piekle pisała mistyczka Fulla Horak. "Męka, o której żadne słowa nie mogą dać pojęcia: przytomna, świadoma, beznadziejna, nienawistna i wieczna męka – oto stan, z którego żadna potępiona dusza nigdy się już nie wydobędzie. I to jest Piekło!" – opisywała Horak.

Z kolei siostra Faustyna Kowalska w swoim "Dzienniczku" napisała: "Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam:

  1. pierwszą męką, którą stanowi piekło, jest utrata Boga;
  2. drugie – ustawiczny wyrzut sumienia;
  3. trzecie – nigdy się już ten los nie zmieni;
  4. czwarta męka – jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;
  5. piąta męka – jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje;
  6. szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana;
  7. siódma męka – jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa".

W innym miejscu "Dzienniczka" czytamy: "Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło".

"Miłosierdzie Boże dosięga nieraz grzesznika w ostatniej chwili, w sposób dziwny i tajemniczy. Na zewnątrz widzimy, jakoby wszystko było stracone, lecz nie tak jest; dusza, oświecona promieniem silnej łaski Bożej ostatecznej, zwraca się do Boga w ostatnim momencie z taką siłą miłości, że w jednej chwili otrzymuje od Boga [przebaczenie] i win, kar (…) O, jak niezbadane jest miłosierdzie Boże. Ale, o zgrozo – są też dusze, które dobrowolnie i świadomie tę łaskę odrzucają i nią gardzą. Chociaż już w samym skonaniu, Bóg miłosierny daje duszy ten moment jasny wewnętrzny, że jeżeli dusza chce, ma możność wrócić do Boga. Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak wielka, że świadomie wybierają piekło; udaremnią wszystkie modlitwy, jakie inne dusze za nimi do Boga zanoszą, i nawet same wysiłki Boże" – pisała św. siostra Faustyna.

Bóg nie chce śmierci grzesznika

W życiu chrześcijanina piekło nie powinno służyć lękowi, a jedynie nadziei i motywacji, by żyć tak, by piekło nie było naszym udziałem. Nie ma czegoś takiego jak odgórne przeznaczenie do piekła. Bóg pragnie, by każdy człowiek został zbawiony, ale to my wybieramy drogę, którą idziemy.

"Piekło jest skandalem Boga (…) Piekło jako absolutne odrzucenie miłości, istnieje tylko zawsze u jednej strony, chcę powiedzieć u tego, który jest stwarza stale dla samego siebie. Jeżeli jest więc w Bogu jakaś reakcja na istnienie piekła, to jest to reakcja bólu, a nie zatwierdzenia, reakcja nieskończonego cierpienia, a nie upodobania. (…) Nasz ból z powodu piekła jest więc tylko echem Jego bólu, nasz dramat jest tylko bardzo dalekim odbiciem Jego dramatu i piekło jest dla Boga nigdy nie zagojoną raną" – pisał Bernard Martelet.

Dwanaście stopni do piekła wg św. Bernarda

Św. Bernard z Clairvaux w XII wieku w traktacie "O stopniach pokory i pychy" szczegółowo opisał proces schodzenia po stopniach pychy. Według świętego, na końcu człowiek osiąga stan "śmierci duszy".

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła

Wielu z nas niejednokrotnie słyszało te słowa, uznając że jest to pewnego rodzaju powiedzenie. Tymczasem św. Bernard udowadnia, że pierwszym stopniem, który prowadzi człowieka do piekła jest właśnie ciekawość.

Święty z Clairvaux tłumaczy, że każdy człowiek powinien poznać samego siebie i "dojrzeć własną nędzę". Chodzi o poznanie tego, co się w nas dzieje, dokąd chcemy zmierzać, ale także tego co sprawia, że jesteśmy wolni i co nas zniewala. Każdy powinien znać swoje braki, wady i słabości, aby wiedzieć też co służy, a co niszczy człowieka. Taka wiedza sprawia, że człowiek może nad sobą pracować, doskonalić się w konkretnych dziedzinach. Św. Bernard wyjaśniał, że człowiek musi być w ciągłym kontakcie z prawdą o sobie samym, by móc sprawować nad kontrolę nad sobą i swoim życiem. Za Salomonem powtarza: "Z całą pilnością strzeż serca swego" (Prz 4, 23).

Jest jednak coś, co utrudnia nam to podstawowe w życiu zadanie. Według św. Bernarda, to ciekawość. Święty określa ją jako absurdalną, ponieważ przez nią nabywamy niejednokrotnie informacje, które okazują się dla nas bezużyteczne, a poświęcamy na to wiele sił i czasu. Święty Doktor Kościoła tłumaczy to w prosty sposób. Ciekawość jest chorobą duszy, ponieważ odwraca naszą uwagę od samych siebie. Jest przyczyną zaniedbywania siebie i zajmowania się innymi mniej istotnymi sprawami.

Ciekawość sprawia, że świadomość człowieka staje się śmietniskiem. Powstaje chaos, to co ważne i istotne przestaje być dla człowieka widoczne. Wnętrze człowieka staje się przepełnione, co w połączeniu z brakiem samokontroli sprawia, że zmierzamy ku pysze. Przestajemy widzieć nasze błędy i słabości.

Zazdrość i poczucie wyższości

Ciekawość niesie za sobą jeszcze większe konsekwencje. Pierwszym jej skutkiem, jak opisuje Doktor Kościoła, jest powierzchowne i płytkie myślenie. Św. Bernard nazywa to lekkomyślnością, która pozwala człowiekowi dzielić ludzi na lepszych i gorszych od siebie samego. Zaczyna tym "lepszym" zazdrościć, a pogardza tymi "gorszymi".

Człowiek lekkomyślny potrafi tracić wiele energii by udowadniać swoją pozycję, jednocześnie dorównując tym, którzy według niego są w czymś "lepsi".

Samozadowolenie

Kolejny stopień to myślenie o sobie w kategoriach nieustannego samozadowolenia. Na tym stopniu człowiek jest w stanie ograniczać swoją ciekawość, jeśli miałaby ona doprowadzić do ukazania jego słabości, a wywyższenia kogoś innego. Swoją energię kieruje w stronę swoich domniemanych cnót, przy czym z całą pewnością nie uznaje zasług drugiego. Na tym stopniu człowiek skupia się jedynie na tym, co mu się w sobie podoba, zapomina o wadach i przywarach.

Co charakterystyczne, gdy człowiek taki pozna już jakąś swoją słabość, ogarnia go smutek. Chcąc go "zabić", często posługuje się wesołkowatością, która może być nawet dalece niestosowna, byleby odwrócić uwagę od tego, co w nim słabe.

Próżność

Stopień próżności objawia się zazwyczaj w wielomówstwie, chełpliwości. Bardzo często polega to na popisywaniu się własną wiedzą, erudycją, umiejętnością wysławiania się, dowcipem lub po prostu chęcią bycia słuchanym.

"Kult własnej odrębności"

Człowiek wynoszący się nad innych chce "nie być jak inni". Nie czyni jednak nic, aby żyć lepiej, ale chce, aby go za takiego uważano. "Nie pragnie żyć doskonale. pragnie tylko, by go za doskonałego uważano" – pisze św. Bernard. Taki człowiek wkłada wiele wysiłku w to, by stworzyć swój doskonały "image". Wiele rzeczy robi jedynie na pokaz, stwarzając pozory. Zaniedbuje przy tym całkowicie swoje życie moralne i duchowe.

Zarozumiałość

Na tym stopniu, człowiek już nie musi pytać i zastanawiać się, czy jest doskonały. On jest o tym święcie przekonany. Ma niezachwianą pewność siebie, charakteryzuje go pyszałkowatość i głód pochlebstw. Brak autorytetów to również cecha charakterystyczna, ponieważ taki człowiek uznaje już tylko swoją wartość i wie, że on jest doskonały.

W takiej sytuacji manifestacja doskonałości jest na porządku dziennym, a przy okazji szukanie pochwał i uznania.

Niepohamowana ambicja

Człowiek, który zstąpił na ten stopień pychy pragnie być jak najwyżej. Jego ambicja jest nieograniczona. Poświęca się szczególnie karierze zawodowej, czasem nawet "po trupach do celu".

Takie zachowanie dotyczy także innych sfer życia. Człowiek z niepohamowaną ambicją pragnie realizować swoje aspiracje, nawet kosztem innym. "Jakże człowiek przekonany o swej wyższości może bardziej cenić innych niż siebie? Na zebraniach zajmuje pierwsze miejsce. w naradach pierwszy zabiera głos. Zjawia się nie proszony, wtrąca się bez przyczyny, poprawia porządek, kwestionuje decyzje. Czego sam nie przeprowadził i nie uporządkował. nie uważa za słuszne i sprawiedliwe. Wydaje sądy o sędziach. wyroki uprzedza projektami orzeczeń. (...) Gdy mu zlecają wykonanie jakiejś drobnostki, zżyma się, protestuje, uważa bowiem, iż nie wypada zajmować się błahostkami, ponieważ jest stworzony do wielkich rzeczy" – czytamy u św. Bernarda.

"Nie zrobiłem niczego złego"

Osiągając ten stopień pychy, człowiek staje się "ślepy moralnie". Uznając jedynie swą "doskonałość", nie widzi swoich słabych stron, przewinień i złych czynów, nawet gdy są one widoczne na pierwszy rzut oka. Jest w stanie bronić się "do upadłego", nawet jeśli ktoś podaje niezbite dowody na jego winę.

Św. Bernard opisuje, że na tym stopniu człowiek "wkracza w przedsionek piekła", stając się podobny szatanowi i stawiając siebie w miejscu Boga. Doktor Kościoła opisuje, że taki człowiek "usycha" duchowo i "dusi się" moralnie. Od tego stopnia człowiek jest już "żywym trupem" i zaczyna się rozkładać.

Kłamstwo i przewrotność

Do tej pory człowiek zdążył już utracić kontakt z prawdą o sobie i innych ludziach. Zanika również samokrytyczna ocena swojej osoby i zdolność prawidłowej oceny rzeczywistości. Człowiek zaczyna bezgranicznie wierzyć w swoje wykreowane "ja", które oczywiście jest idealne, wolne od wad. Takie patrzenie przekłada się na całą rzeczywistość, przez co zaczyna się życie w "fikcyjnym świecie".

Na tym stopniu człowiekiem zaczyna niepodzielnie rządzić pycha. Środkami pielęgnacji tej pychy stają się kłamstwo i przewrotność. Człowiek na dziewiątym stopniu pychy zaczyna świadomie przeciwstawiać pychę prawdzie.

Bunt

Dziesiąty stopień pychy to bunt, szczególnie przeciw autorytetom. Taki człowiek nie zamierza być nikomu podporządkowany, z nikim się liczyć. Przecież to on jest "najlepszy", "najmądrzejszy", "największy" itd.

Człowiek na tym stopniu próbuje "owinąć sobie dookoła palca" innych ludzi, całą rzeczywistość, a nawet samego Boga.

Wystąpienie przeciwko Bogu. Żywy trup

Na tym stopniu człowiek otwarcie występuje przeciwko Bogu. Nie może pogodzić się z Jego wielkością. Chce pokonać Boga i zająć Jego miejsce. "Detronizację" Boga zaczyna od zachowywania się tak jakby Boga nigdy nie było. Św. Bernard nazywa to "swobodą grzeszenia". "Niestety. podobnie jak bywa z próbującym przejść rzekę w bród i on zwolna pogrąża się w wirze grzechów" – podsumowuje św. Bernard.

"Dno piekła"

Ten stopień św. Bernard nazywa "dnem piekła" i "nałogiem grzechowym". "Gdy pierwsze występki unikną straszliwego wyroku Bożego, szuka się nowych rozkoszy; te zaś uwodzą coraz bardziej. Rozbudza się pożądanie, rozum popada w stan uśpienia, a nałóg zacieśnia pęta. Nieszczęśnik stacza się w przepaść zła i jako więzień poddany zostaje tyranii występków" – czytamy w traktacie "O stopniach pokory i pychy".

Czytaj też:
Co wiemy o Niebie, Czyśćcu i Piekle? Wizje Fulli Horak
Czytaj też:
Dogmat w Kościele katolickim. Co to jest i czemu służy?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także