Po czwartkowym meczu Legii w Alkmaar piłkarze i sztab szkoleniowy wraz z władzami stołecznego klubu chcieli opuścić obiekt, ale zostali zablokowani przez ochronę oraz policję. Następnie doszło do przepychanek. Holenderskie służby porządkowe nie stroniły od używania agresji wobec zawodników, członków sztabu drużyny, a nawet prezesa i właściciela Legii Dariusza Mioduskiego.
Portugalczyk Josue i Serb Radovan Pankov, którzy noc z czwartku na piątek spędzili w holenderskim areszcie, zostali zatrzymani przez miejscową policję w związku z rzekomą agresją wobec jednego z ochroniarzy na stadionie. W piątek piłkarze wraz z kierownikiem zespołu Konradem Paśniewskim i prawnikiem Piotrem Miękusem wrócili do Polski.
Oświadczenie Legii
W sobotnim oświadczeniu władze Legii Warszawa podkreśliły, że zdarzenia po zakończeniu meczu z AZ nie powinny mieć miejsca w cywilizowanym świecie. "Zgodnie z regulacjami UEFA to klub gospodarza odpowiada za porządek i bezpieczeństwo na terenie stadionu przed, w trakcie oraz po meczu. Obowiązkiem gospodarza jest współpraca z policją w celu zapewnienia bezpieczeństwa piłkarzom, przedstawicielom delegacji klubowej oraz kibicom przyjezdnym. O faktach nie powinniśmy dyskutować, jednak strona holenderska w swoim oświadczeniu zdaje się je podważać, dlatego podjęliśmy decyzję o wydaniu niniejszego oświadczenia" – poinformował stołeczny klub.
Legia twierdzi, że komunikaty strony holenderskiej mają jeden cel: prawda ma zostać pomieszana z fałszem. Jak wskazano, decyzje podjęte przez miasto Alkmaar oraz holenderską policję w sposób jawny dyskryminowały pracowników klubu, piłkarzy oraz kibiców ze względu na ich przynależność narodowościową oraz język, którymi się komunikowali. "Uważamy, że dla takich działań nie ma miejsca w europejskich rozgrywkach pod egidą UEFA" – zaznaczono.
"Kolejna prowokacja"
Władze stołecznego klubu przekazały również, że w nocy przed meczem to pod hotelem zawodników Legii doszło do odpalenia rac, co zakłóciło regenerację i odpoczynek przedmeczowy. "Zawarte w oświadczeniu miasta Alkmaar, policji i klubu AZ informacje o badaniu »możliwych kroków zmierzających do wykluczenia rywali o takim profilu ryzyka z europejskich pucharów« traktujemy jako kolejną prowokację. Wzywamy do zaprzestania narażania dobrego imienia Legii Warszawa" – czytamy w oświadczeniu.
"Jako Legia Warszawa zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań w celu wyjaśnienia tej sprawy do końca. Będziemy zgodnie z prawdą i faktami bronić dobrego imienia Klubu, jego zawodników i pracowników oraz jak najbardziej szczegółowo wyjaśniać zaistniałą sytuację, która w żadnych rozgrywkach sportowych nie powinna mieć miejsca" – oznajmiły władze Legii, składając jednocześnie podziękowania za wsparcie MSZ, MSWiA, miasta stołecznego Warszawy, PZPN, Ekstraklasy SA oraz klubów polskich i zagranicznych.
Czytaj też:
Skandal po meczu AZ z Legią. Świadek mówi, kto sprowokował zdarzenieCzytaj też:
Afera w Alkmaar. Holenderska minister poucza premiera Morawieckiego