Do miliona na ulicy dołączą miliony przed telewizorami i w internecie. I wszyscy oni będą Polską, maszerującą przeciwko nie-Polsce, czyli pisowskiemu reżimowi. Tak właśnie ostatecznie określił Tusk przesłanie marszu.
To oczywiście miło, że tuż przed wyborami lewicowo-liberalna elita, której polityczna emanacją jest PO i osobiście Tusk, przypomniała sobie, że „ten kraj”, jak go na co dzień nazywają, oficjalnie nosi dumne miano „Polska”, a jego symbolem nie są złote gwiazdki na niebieskim tle ani przypominający plażowy ręcznik baner w paski ale barwy biało-czerwone. Miło, że politycy, którzy zarówno sprawując władzę, jak i pozostając w opozycji, wielokrotnie udowadniali czynami, gdzie mają Polskę, podporządkowując ją obcym interesom i kapując na nią po wszystkich możliwych międzynarodowych gremiach, nagle poczuli, że mają ją, dla odmiany, w sercu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.