Wjazd sienkiewiczowskich osiłków pod wodzą jakiegoś pociesznego grubaska z lewymi papierami do siedziby TVP był bowiem, poza wszystkim, co o tym piszą, że bezprawie, zamach stanu, podłość etc. – także fantastyczną egzemplifikacją wszystkich negatywnych stereotypów o polskiej umysłowej niezborności. "Kupą, mości panowie – bij, kto w Boga wierzy! (to znaczy, w tym akurat konkretnym przypadku – bij, kto nie wierzy), szlachta na koń siędzie i – jakoś to będzie!". Po pierwszym sukcesie "praworządności, takiej, jak my ją rozumiemy", którym było wdarcie się "karków" do gabinetu Prezesa TVP i zabarykadowanie w nim przeciwko policji wezwanej do poturbowanej poseł PiS oraz wyrwania kabla z emisją TVP Info i "Wiadomości", okazało się, że szturmowcy nie mają w sumie żadnego pomysłu, co dalej. I jak w Kubusiu Puchatku, który im bardziej zaglądał do chatki Prosiaczka, tym bardziej go tam nie było – z każdym następnym dniem okazywało się to coraz bardziej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.