Wystarczy posłuchać świadków epoki, albo poczytać, większość z nich opisała to w wywiadach i wspomnieniowych książkach: te zagrywki "różnimy się w poglądach, ale wie pan, ja muszę ciągle pracować z idiotami, a z panem się tak ciekawie rozmawia, pan tu jedyny jest naprawdę inteligentnym człowiekiem", "zostawmy na boku politykę, wiele nas łączy", "powiem tobie jednemu, jak awansuję, właśnie ty będziesz moim następcą, tylko na razie nikomu ani słowa"… Dziś z politycznego Kalibabki, "fajnego kolesia", nie zostało nic – jest mściwy, pełen nienawiści piernik, nawet nie próbujący ukryć, że pomiatanie ludźmi, ich ruganie i poniżanie sprawia mu przyjemność. A może tylko ulgę.
Jak pewnie Państwo słyszeli, Tusk nie tylko odrzucił zaproszenie na Forum Ekonomiczne w Karpaczu, prawdopodobnie związane z tytułem "Człowieka Roku" (to, dlaczego politycy jarają się takimi tytułami, pozostanie dla mnie na zawsze zagadką, ale dziś nie o tym); jeszcze zabronił tam się pokazywać swoim ministrom i posłom.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.