Trump: Ja wygrałem wybory. Nie uznamy porażki

Trump: Ja wygrałem wybory. Nie uznamy porażki

Dodano: 
Prezydent USA Donald Trump
Prezydent USA Donald Trump Źródło:PAP/EPA / Michael Reynolds
Obie izby amerykańskiego Kongresu zbierają się 6 stycznia, by policzyć głosy elektorskie oddane na Donalda Trumpa i Joe Bidena. Urzędujący prezydent zorganizował w Waszyngtonie wiec poparcia. Padły mocne słowa.

Donald Trump jest przekonany, że podczas wyborów doszło do licznych fałszerstw i to on wygrał głosowanie.

– Zatrzymajmy ten fałsz! (...) Wygrałem wybory w obu przypadkach, a za drugim razem zwycięstwo było większe, niż cztery lata wcześniej. Nigdy się nie poddamy. Nie uznamy tej porażki. Mieliśmy 63 mln głosów cztery lata temu, dziś mamy 75 mln. Nie ma możliwości, by takie wybory przegrać. Czy ktoś wierzy, że Joe Biden zdobył 81 mln głosów? – pytał wzburzony Trump.

– Mamy tu setki tysięcy ludzi, których nie widać przez media, które szerzą fake newsy. Ci ludzie już nie mogą tolerować tego, co się dzieje – podkreślał. Na wiecu zgromadziły się tysiące zwolenników polityka. Wielu przyjechało do stolicy z odległych zakątków USA.

– Radykalna lewica jest bezwględna i czas, zeby coś z tym zrobić. Czas coś z tym zrobić i Mike (zwrócił się do wiceprezydenta Mike'a Pence'a – red.), mam nadzieję, że postawisz się dla dobra naszej konstytucji i dla dobra naszego kraju. Jeśli tego nie zrobisz, to będę tobą bardzo rozczarowany – powiedział Trump nalegając, żeby wiceprezydent Mike Pence podjął działania podczas zatwierdzania wyników głosowania elektorskiego w Kongresie.

Elektorzy wybrali 14 grudnia stosunkiem głosów 306-232 Bidena na 46. prezydenta USA. Jednak już w trakcie wyborów pojawiały się liczne sygnały o nieprawidłowościach. Chodzi m. in. o głosy oddane przez osoby, które już nie żyją. Miało też dochodzić do fałszowania wyborów na etapie liczenia głosów.

Czytaj też:
Koronawirus: Złe wieści z Wielkiej Brytanii. Chodzi o liczbę zgonów
Czytaj też:
Wielki triumf Stocha! Po raz trzeci wygrał Turniej Czterech Skoczni

Źródło: CNN / Twitter, onet.pl, konkret24.pl
Czytaj także