Jak przypominają autorzy pracy, zaburzenia lub utrata węchu są jednym z najczęstszych objawów COVID-19. Wcześniejsze prace sugerowały, że utrata węchu dotyczy ok. 70 proc. pacjentów łagodnie przechodzących infekcję.
Najnowsze badanie (https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/joim.13209) zostało przeprowadzone przez naukowców z Francji, Belgii i Włoch pod kierunkiem prof. Svena Sausseza z Uniwersytetu w Mons (Belgia). Objęto nim 2581 pacjentów leczonych na COVID-19 w 18 europejskich szpitalach między 22 marca a 3 czerwca 2020 r. Aż 85 proc. z nich łagodnie przechodziło COVID-19, u 4,3 proc. stwierdzono umiarkowanie ciężki przebieg infekcji, a u 10,7 proc. – ciężki lub bardzo ciężki przebieg.
Wśród łagodnie przechodzących COVID-19 niemal 86 proc. (85,9 proc.) uznało, że ma utratę (anosmia) lub zaburzenie węchu (hiposmia). W grupie przechodzącej COVID-19 umiarkowanie ciężko odsetek ten wyniósł 4,5 proc., a w grupie przechodzącej go ciężko lub bardzo ciężko – 6,9 proc.
Zaburzenia zmysłu węchu utrzymywały się średnio przez 21,6 dnia. Ponad jedna trzecia chorych odzyskała węch w ciągu dwóch tygodni. Wśród osób, które stwierdziły u siebie subiektywnie utratę lub zaburzenie węchu i dotrwały do końca badania - 24,1 proc. nie odnotowało powrotu sprawności węchowej jeszcze 60 dni po wystąpieniu zaburzeń.
Podczas badania 233 pacjentów przeszło również obiektywną ocenę zaburzeń węchu (przy pomocy testu Sniffin’ Sticks). W tych testach utratę lub zaburzenia węchu wykazano u 54,7 proc. pacjentów łagodnie przechodzących COVID-19 oraz u 36,6 proc. pacjentów ze średnimi i ciężkimi postaciami infekcji. Badacze podkreślają jednak, że ze względu na opóźnienia w wykonywaniu testów (2-3 tygodniowe), ich wyniki mogą być zaniżone. Po 60 dniach 15,3 proc. tych chorych nie odzyskało sprawności węchowej, a po pół roku odsetek ten wynosił 4,7 proc.
Analiza wykazała również, że zaburzenia węchu częściej mogą występować u młodych pacjentów.
Jak spekulują naukowcy, częstsze występowanie zaburzeń węchu u pacjentów łagodnie przechodzących COVID-19 można tłumaczyć ogólnie różnicami w reakcji układu odporności na wirusa. Chorzy z łagodną infekcją mogą mieć lepszą miejscową reakcję układu odporności (w górnych drogach oddechowych), np. dzięki produkcji większej ilości przeciwciał typu IgA, co ogranicza szerzenie się wirusa w organizmie. Infekcja ma łagodniejszą postać, gdyż reakcja zapalna jest ograniczona miejscowo, a jednocześnie czynność komórek węchowych zostaje silniej zakłócona, ponieważ posiadają one receptory pozwalające wiązać się wirusowi SARS-CoV-2 z powierzchnią komórek gospodarza i wnikać do nich (białka ACE2 i TMPRSS2).
Pacjenci różnią się pod względem ilości tych białek w komórkach – u niektórych komórki węchowe produkują więcej ACE2 i TMPRSS2, dlatego zaburzenia węchu mogą się u nich utrzymywać dłużej. Regeneracja komórek węchowych jest możliwa, ale może zająć kilka miesięcy, podkreślają naukowcy.
Czytaj też:
"Każde imperium się rozpadnie"Czytaj też:
"Odezwał się prawdziwy demokrata...". Minister odpowiada Budce