Zgodnie z ograniczeniami trzeciego, najwyższego poziomu, wszyscy mieszkańcy miasta muszą pozostać w domach, a wyjątki dotyczą zrobienia niezbędnych zakupów i wyjścia pracy. "Wyeliminowaliśmy wirusa już wcześniej i zrobimy to ponownie" – powiedziała Ardern na konferencji prasowej w stolicy Wellington.
Nowa Zelandia, w której przez ponad dwa miesiące nie stwierdzono lokalnych infekcji, ma rozpocząć szczepienie 5 milionów swoich obywateli 20 lutego szczepionką firm Pfizer/BioNTech.
Lockdown w Auckland ma trwać do środy. W tym czasie zamknięte będą miejsca publiczne i zakazane są zgromadzenia poza domami, z wyjątkiem wesel i pogrzebów do 10 osób. Szkoły pozostaną otwarte jedynie dla dzieci, których rodzice muszą pracować poza domem.
Niedzielne przypadki zakażenia dotyczyły pary i ich córki w Auckland. "Trzy dni powinny dać nam wystarczająco dużo czasu na zebranie dalszych informacji, przeprowadzenie testów na dużą skalę i ustalenie, czy doszło do szerszej transmisji w społeczności" – powiedziała premier.
Zaapelowała do społeczeństwa, aby nie zaopatrywać się w towary na zapas, ponieważ podstawowe usługi, w tym supermarkety, apteki i stacje benzynowe, pozostaną otwarte. Mimo to przed supermarketami w Auckland ustawiały się długie kolejki, a zdjęcia w mediach społecznościowych pokazywały puste półki w sklepach spożywczych.
W pozostałej części kraju alert koronawirusowy został podniesiony do poziomu drugiego. To oznacza, że wszystkie zgromadzenia muszą być ograniczone do 100 osób.
Nowa Zelandia i Australia zamknęły swoje granice i wprowadziły surowe zasady dystansu społecznego na początku pandemii, radykalnie ograniczając dzięki temu rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Czytaj też:
Japonia też będzie się szczepić. Zatwierdzono pierwszą szczepionkęCzytaj też:
Tłumy w Zakopanem. Otwierają się restauracje, ludzie tańczą na ulicyCzytaj też:
WHO naciska na Chiny, by przekazały surowe dane ws. COVID-19