W trakcie protestu zatrzymano kilka osób, które pomimo apeli policji nie chciało rozejść się do domów. Odnotowano także kilka starć między demonstrantami a lewicowymi kontrmanifestantami.
Protest przeciwko obostrzeniom
Większość uczestników manifestacji nie nosiła maseczek i nie przestrzegała społecznego dystansu. Protest został zorganizowany przez skrajnie prawicową Wolnościową Partię Austrii (FPO)
Surowe restrykcje epidemiczne w Austrii zostały złagodzone w lutym wraz z otwarciem szkół, sklepów i muzeów. Ale protestujący sprzeciwiają się wciąż obowiązującym środkom, takim jak zamknięcie restauracji i kawiarni oraz obowiązkowym testom w szkołach.
– Kiedy podejmowane środki skutkują pozbawieniem pracy lub urlopu prawie miliona ludzi, doprowadza to do ruiny ekonomicznej, co oczywiście będzie miało długofalowe konsekwencje dla całych rodzin – cytuje agencja AFP jednego z uczestników protestu.
"Szalona i dziwaczna" polityka rządu
Były minister spraw wewnętrznych Herbert Kickl z FPO w przemówieniu do tłumu oskarżył rząd o prowadzenie "szalonej i dziwacznej" polityki. Natomiast demonstranci skandowali antyrządowe hasła i domagali się dymisji centroprawicowego kanclerza rządu Sebastiana Kurza.
Według austriackich mediów w demonstracji po raz kolejny uczestniczyli przedstawiciele skrajnej prawicy, w tym neonaziści, którzy brali udział w poprzednich protestach przeciwko maseczkom i restrykcjom.
W ostatnich miesiącach w kraju nasiliły się demonstracje przeciwko ograniczeniom i ich wpływowi na gospodarkę. Rząd nie wyklucza dalszego złagodzenia obostrzeń pod warunkiem, że spadnie liczba codziennych infekcji.
Jednak w ostatnich tygodniach codziennie pojawia się coraz więcej nowych zakażeń. W sobotę odnotowano ich ponad 2500. Według ministra zdrowia Rudolfa Anschobera obecnie w Austrii dominuje szczególnie zaraźliwy wariant brytyjski koronawirusa.
Czytaj też:
Demonstracja koronasceptyków w Sztokholmie. Ranny policjant trafił do szpitala