Biskupi Irlandii Północnej sprzeciwiają się naciskom Londynu w sprawie egzekwowania prawa aborcyjnego. W roku 2019 gabinet Borisa Johnsona, korzystając z destabilizacji rządu w Belfaście (od roku 2017 nie sformowała się na nowo władza wykonawcza), przeforsował dwie poprawki rozszerzające prawo do wykonywania aborcji oraz prawa związków homoseksualnych.
Londyn ostrzega, iż wobec braku współpracy już w kwietniu władzę w Irlandii Północnej przejmie sekretarz stanu Brandon Lewis, gorący orędownik prawa do aborcji.
- Przyczyniłem się do postępu w zakresie tych przepisów, ponieważ dziś kobietom i młodym dziewczętom w Irlandii Północnej nadal odmawia się prawa dostępu do opieki aborcyjnej – stwierdził Lewis.
Prawo sprzeczne z wolą większości
Presja Londynu spotkała się z odpowiedzią episkopatu Irlandii Północnej. „To, co Westminster usiłuje narzucić, wbrew wyraźnej woli większości tutejszych ludzi, jest regulacją, która rażąco podważa prawo nienarodzonych dzieci do życia i promuje odrażające i nie dające się obronić uprzedzenia wobec ludzi z niepełnosprawnościami, nawet przed ich urodzeniem” – czytamy w oświadczeniu.
Warto przypomnieć, że Irlandia Północna była ostatnią częścią wysp brytyjskich, w której zalegalizowano aborcję. Dotychczas tamtejsze kobiety udawały się w tym celu do Anglii. Jak podaje Departament Zdrowia Irlandii Północnej, od momentu dekryminalizacji aborcji 1345 dzieci zostało w ten sposób zabitych.