Izraelska służba ratunkowa Magen David Adom (MDA) potwierdziła, że są ofiary śmiertelne i ranni, ale nie podała ich dokładnej liczby. Według dziennika "Haaretz" zginęły co najmniej 44 osoby. Wśród ofiar są też dzieci.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał to zdarzenie "straszną katastrofą" i powiedział, że modli się za ofiary.
Jak doszło do tragedii?
Początkowo sugerowano, że w trakcie uroczystości zawaliła się jedna z trybun dla gości, jednak służby medyczne wyjaśniły, że do tragedii doszło po wybuchu paniki. Źródło w policji poinformowało "Haaretz", że wszystko zaczęło się, gdy jeden z uczestników poślizgnął się na schodach.
– To się stało w ułamku sekundy. Ludzie po prostu upadali, tratując się nawzajem. To była katastrofa – powiedział gazecie jeden ze świadków zdarzenia.
Do tragedii doszło w trakcie święta religijnego Lag Ba-Omer na górze Meron, podczas którego odbywają się całonocne ogniska, modlitwa i tańce. Znajduje się tam grobowiec rabina Szymona bar Jochaja, mędrca z II wieku. To miejsce jest uważane za jedno z najświętszych miejsc dla Żydów.
Największe wydarzenie od początku pandemii
Według gazety "Times of Israel" organizatorzy oszacowali, że w czwartek wieczorem na górę Meron przybyło 100 000 osób. To największe wydarzenie w Izraelu od początku pandemii koronawirusa. Służby oświadczyły, że nie były w stanie wyegzekwować przestrzegania wszystkich ograniczeń z powodu ogromnych tłumów na miejscu.
Jak podaje BBC, zeszłoroczne obchody święta Lag Ba-Omer nie odbyły się ze względu na pandemię, ale przeprowadzona w ostatnich miesiącach udana kampania szczepień pozwoliła Izraelowi znieść wiele obostrzeń.