Deutsche Welle pisze, że "raport wraz z zaleceniami ma zostać przedstawiony 1 września". Wiadomo już, że w grę wchodzą dwa miejsca, w których polskie ofiary niemieckich zbrodni będą upamiętnione.
Pierwszym jest Plac Askański, w pobliżu ruin dworca kolejowego Anhalter Bahnhof. Zdaniem zwolenników tego miejsca, przemawia za nim silna symbolika historyczna. W pobliżu znajduje się już kilka miejsc pamięci - Topografia Terroru w dawnej centrali Gestapo i SS, ośrodek dokumentacji ucieczek i przymusowych wysiedleń, czy nieco dalej Pomnik Ofiar Holocaustu.
Drugą braną pod uwagę lokalizacją jest teren parku Tiergarten nieopodal Urzędu Kanclerskiego. To właśnie tutaj znajdowała się Opera Krolla, miejsce w którym Adolf Hitler wygłosił słynne przemówienie przed napaścią na Polskę "Od godziny 5.45 odpowiadamy ogniem".
Ostateczną decyzję w sprawie lokalizacji placówki podejmie nowy Bundestag. Zdaniem Komisji, jej zalecenia odnośnie upamiętnienia Polaków powinny znaleźć się w umowie koalicyjnej nowego rządu. Wybory planowane są na 26 września.
Jak upamiętnić ofiary?
Zdaniem "DW" w komisji toczyły się dyskusje nad formą upamiętnienia ofiar. Najprawdopodobniej oprócz części dokumentacyjnej oraz służącej spotkaniom, powstanie również "obiekt będący rodzajem pomnika".
O inicjatywie przychylnie wypowiadał się podczas czerwcowej wizyty w Polsce prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
– Uważam, że to dobrze, że w oparciu o uchwałę Niemieckiego Bundestagu trwają obecnie niemiecko-polskie intensywne prace nad ukształtowaniem miejsca pamięci i polskich ofiarach narodowego socjalizmu. Miejsca, które uświadomi Niemcom dzisiejszego pokolenia skalę cierpień i niepojętych zniszczeń, których doznali Polacy – mówił.
Projekt miejsca pamięci poparł również kandydat CDU/CSU na kanclerza Armin Laschet.
Czytaj też:
Mularczyk o reparacjach: Same zapowiedzi polityków nie wystarcząCzytaj też:
Reparacje wojenne. Wiceminister: Kwoty sięgają biliona złotych