Jak przekazał w poniedziałek hiszpański polityk, nie ma potrzeby "dramatyzowania" sytuacji na Ukrainie, podczas gdy wciąż toczą się negocjacje z Rosją.
– Negocjacje z Rosją trwają - stwierdził Borrell. – Nie widzimy powodów, by opuścić Ukrainę, chyba że sekretarz departamentu obrony USA Antony Blinken przekaże nam informacje, które będą uzasadniały takie posunięcie – dodał unijny urzędnik.
Wielka Brytania i USA wycofują swoich dyplomatów
W niedzielę wieczorem Departament Stanu USA ogłosił, że zmniejszy liczbę pracowników w ambasadzie USA w stolicy Ukrainy. Amerykańską placówkę w Kijowie mają opuścić jej "mniej istotni" pracownicy oraz członkowie rodzin dyplomatów - informowało CNN. Decyzja została podyktowana rosnącymi obawami związanymi z możliwą rosyjską inwazją na Ukrainę.
Urzędnicy Departamentu Stanu wskazują, że decyzja została podjęta z „wielkiej ostrożności” i że zagrożenie dla personelu amerykańskiego na Ukrainie nie wzrosło w ostatnich dniach.
Decyzja o częściowej ewakuacji placówki dyplomatycznej USA wzmacnia obawy przed potencjalną rosyjską inwazją, która, jak ostrzegali amerykańscy urzędnicy, może być nieuchronna.
– Postawmy więc sprawę jasno: naszym zdaniem jest to niezwykle niebezpieczna sytuacja. Jesteśmy obecnie na etapie, w którym Rosja może w dowolnym momencie przeprowadzić atak na Ukrainę – powiedziała rzecznik prasowa Białego Domu Jen Psaki.
– Do prezydenta Putina i Rosjan należy decyzja, czy poniosą poważne konsekwencje gospodarcze, czy nie – dodała.
Również Wielka Brytania zdecydowała się na ewakuację części swoich dyplomatów. Londyn zdecydował się ściągnąć około połowy personelu z placówek. BBC relacjonuje, że władze w Londynie nie widzą ponoć "bezpośredniego" zagrożenia, jednak obawiają się rosyjskiego ataku na Ukrainę.
Czytaj też:
Ewakuacja z Ukrainy. Wielka Brytania ściąga swoich dyplomatówCzytaj też:
Stany Zjednoczone redukują personel w ambasadzie na Ukrainie