Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się w ubiegły czwartek od ataku z trzech kierunków – od północy (z terytorium Białorusi), wschodu i południa. Prezydent Władimir Putin wysłał wojska w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu oświadczył we wtorek, że Moskwa nie zamierza się cofnąć. – Jednostki armii rosyjskiej będą kontynuować specjalną operację wojskową do czasu osiągnięcia celów – powiedział szef MON, którego cytuje agencja TASS.
Ukraina: Rosjanie atakują cywilów
Z nagrań dostępnych w internecie i mediach społecznościowych wynika, że Rosjanie dopuszczają się zbrodni wojennych, ponieważ bomby spadają na obiekty cywilne. Moskwa temu zaprzecza i przekonuje, że rosyjska armia bierze na cel tylko ukraińską infrastrukturę wojskową.
Według ministerstwa zdrowia w Kijowie, w wyniku rosyjskiego ataku zginęło dotychczas co najmniej 352 cywilów, w tym 14 dzieci. Z kolei agencja ONZ ds. uchodźców (UNHCR) podaje, że ponad 500 tys. Ukraińców uciekło za granicę. Ponad 350 tys. trafiło do Polski.
W odpowiedzi na działania Moskwy Zachód nałożył na nią cały pakiet sankcji. W poniedziałek rubel spadł do najniższego poziomu w historii, a bank centralny w Moskwie podniósł stopy procentowe z 9,5 proc. do 20 proc., osiągając w ten sposób rekordowy poziom.
Białoruś dołącza do wojny?
We wtorek Rada Najwyższa Ukrainy poinformowała, że białoruskie siły zbrojne przekroczyły granicę w obwodzie czernihowskim. Informację publicznie potwierdził rzecznik ukraińskiej obrony terytorialnej Witalij Kyryłow.
Wcześniej podczas wywiadu dla białoruski mediów Aleksandr Łukaszenka powiedział, że nie wyśle żołnierzy na Ukrainę.
Czytaj też:
Ławrow wraca do ZSRR i atakuje Zachód. "Niedopuszczalne"Czytaj też:
Ruszył projekt "Norymberga 2022". Chcą osądzić Putina