Emmanuel Macron był najmłodszym, bo zaledwie zaledwie 39-letnim kandydatem. Media głównie skupiały się na jego życiu prywatnym – żoną polityka jest 24 lata starsza od niego Brigitte Trogneus. Macron jest politykiem prounijnym, chce sojuszu z Niemcami i dialogu z Rosją.
Le Pen chce z kolei wyprowadzenia Francji z Unii Europejskiej, a przynajmniej postraszenia Wspólnoty. Ostro krytykuje unijną politykę imigracyjną i działania kanclerz Angeli Merkel, która forsuje przyjmowanie do Europy kolejnych uchodźców.
twittertwittertwitter
Wysoka frekwencja
Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że w wyborach prezydenckich do godz. 17:00 głos oddało 69,42 procent wyborców. Zaprezentowane dane są jednak niższe, niż w dwóch poprzednich głosowaniach na prezydenta. W 2012 roku o godz. 17:00 frekwencja wynosiła 70,59 procent, a w 2007 – 73,87 procent. Lokale wyborcze były otwarte do 19:00, a w dużych miastach – do 20:00.Druga tura wyborów prezydenckich we Francji przypada na niedzielę, 7 maja, a więc w "długi weekend”. W poniedziałek 8 maja Francuzi nie pójdą do pracy.
Europa uzna, że nic się nie stało?
– Jedyne czego się obawiam, to to, że jeśli rzeczywiście wygra Macron, to cała Europa uzna, że nic się nie dzieje, fala populizmu jest w odwrocie, a sytuacja wraca do normy i żadnych zmian wewnątrz UE czynić nie trzeba. To byłby zły skutek wyborów – mówiła dziś o wyborach we Francji w Polskim Radiu 24 publicystka "Do Rzeczy" Kamila Baranowska.