"Następnym przystankiem będzie kraj w NATO". Były szef MSZ Rosji ostrzega przed Putinem

"Następnym przystankiem będzie kraj w NATO". Były szef MSZ Rosji ostrzega przed Putinem

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło:Wikimedia Commons
Jeśli teraz, po tej barbarzyńskiej wojnie, Putinowi znowu ujdzie to na sucho, a sankcje zostaną szybko zniesione, to następnym przystankiem będzie kraj należący do NATO – tłumaczy były szef dyplomacji Rosji Andriej Kozyriew.

W rozmowie z „Die Welt” były minister spraw zagranicznych za czasów Borysa Jelcyna Andriej Kozyriew tłumaczy, że państwa zachodu muszą ostrzej odpowiedzieć na rosyjską agresję na Ukrainie.

– Atak z użyciem minipocisku jądrowego jest możliwy, ale raczej mało prawdopodobny. Ryzyko, że tak się stanie, będzie większe, jeśli Putin uwierzy, że Zachód i NATO boją się rakiet bardziej niż on – tłumaczy polityk, pytany o możliwość użycia przez Rosję broni jądrowej.

– Moim zdaniem, odpowiedź na agresję powinna być teraz bardzo zdecydowana, co oznacza również zaopatrzenie Ukrainy w najsilniejszą dostępną broń konwencjonalną, aby uniemożliwić Rosjanom prowokowanie Zachodu dalszą eskalacją – podkreśla dalej Kozyriew.

Był szef MSZ ostrzega Europę

W wywiadzie polityk podkreśla także, że prezydent Władimir Putin "ma absolutną kontrolę nad machiną propagandową w Rosji" i nawet jeśli Moskwa przegra wojnę na Ukrainie, nie będzie to problem dla władz.

– Naprawdę robi mi się niedobrze, kiedy słyszę tych wszystkich tak zwanych ekspertów, którzy mówią, że Putinowi trzeba dać jakieś zwycięstwo, aby mógł zachować twarz. W Europie jest zbyt wielu ludzi, którzy chcą wierzyć w każdy rzekomo pozytywny sygnał z Moskwy – dodaje Kozyriew.

Były minister stwierdził także w rozmowie z dziennikarką, że jeśli po inwazji na Ukrainę, podobnie jak w 2014 r. po aneksji Krymu, światowi przywódcy zbyt szybko zrezygnują z sankcji i izolacji Rosji Putin nie zatrzyma się na Ukrainie. – Następnym przystankiem będzie kraj należący do NATO, jeden z krajów bałtyckich lub może Polska. Teraz należy się raczej zastanowić, czy Zachód wyciągnął wnioski – tłumaczy.

Putin wydał rozkaz do inwazji

24 lutego Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.

Inwazję rosyjskich wojsk poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".

Atak Rosji na Ukrainę to drugi etap konfliktu, który trwa od kwietnia 2014 r. Wojnę poprzedziła rewolucja na Majdanie oraz tzw. kryzys krymski, który doprowadził do aneksji półwyspu przez Rosję. Osiem lat temu rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły okupację Krymu. W obecności wojska przeprowadzono nielegalne "referendum", a następnie ogłoszono, że Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej.

Czytaj też:
Ministerstwo Obrony Rosji: W ataku rakietowym zabito 30 "polskich najemników"
Czytaj też:
Rzecznik Kremla podał "priorytetowe zadanie" Rosji na Ukrainie

Źródło: Onet.pl / Die Welt
Czytaj także