– Głównym zadaniem jest przecież wyzwolenie Ukrainy z tych nacjonalistycznych batalionów. Operacja trwa, a wyznaczone zadania są dobrze znane. Muszą i będą wykonane. Nie może być co do tego żadnych wątpliwości – stwierdził Pieskow, cytowany w piątek przez agencję TASS.
Przekonywał, że "tam, gdzie nacjonalistyczne bataliony nie biorą cywilów jako zakładników, wraca spokojne życie". – Jednak tam, gdzie bataliony nacjonalistyczne są zaangażowane w to, o czym mówiłem wcześniej, toczy się zaciekła walka i tam wszystkich trzeba wyeliminować – oświadczył.
Wojna na Ukrainie. Dla Rosji to "specjalna operacja wojskowa"
Przedstawiciele władz w Moskwie posługują się propagandowym terminem "specjalna operacja wojskowa", aby uzasadnić napaść na Ukrainę. Używanie w tym kontekście słów "wojna" czy "inwazja" zostało zakazane przez Roskomnadzor, państwowy regulator mediów i internetu.
Rosyjska inwazja trwa od 24 lutego. Prezydent Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Większość Ukraińców uciekło do Polski
Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski". Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Rosyjska inwazja doprowadziła do tego, że ponad 4,6 mln Ukraińców uciekło za granicę, z czego 2,7 mln do Polski. Według szacunków ONZ od początku wojny zginęło ponad 1900 cywilów. Rosjanie nie oszczędzają nawet kobiet i dzieci, dopuszczając się zbrodni wojennych, których symbolem stała się maskara w Buczy.
Czytaj też:
Kanclerz Austrii zdradza, co powiedział mu PutinCzytaj też:
Rosjanie: Wiemy, kto dostarcza broń na UkrainęCzytaj też:
Kułeba: Ukraina płaci ludzkim życiem za politykę Niemiec