Biden jednak nie poleci na Ukrainę. Jest nowy pomysł

Biden jednak nie poleci na Ukrainę. Jest nowy pomysł

Dodano: 
Joe Biden, prezydent USA
Joe Biden, prezydent USA Źródło:PAP / Leszek Szymański
Ukraińska delegacja poleci do Waszyngtonu, gdzie spotka się z przedstawicielami G7

Rzecznik Białego Domu Jen Psaki przekazała nie jest planowana wizyta Joe Bidena w Kijowie. Psaki dodała, że jest rozważana wizyta wysokiego rangą urzędnika. Amerykańskie media sugerują, że może chodzić o szefa Pentagonu Lloyda Austinalub szefa dyplomacji Antony'ego Blinkena.

Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu Joe Biden sugerował, że uda się z wizytą na Ukrainę. W rozmowie z dziennikarzami po pytaniu, czy "jest gotów polecieć na Ukrainę", padła jasna deklaracja ze strony Bidena. – Jestem gotów – stwierdził prezydent USA.

Wiadomo jednak, że do USA USA uda się ukraińska delegacja. "Premier Ukrainy Denys Szmyhal, minister finansów Serhij Marczenko i prezes Narodowego Banku Ukrainy Kyryło Szewczenko pojadą w przyszłym tygodniu do Waszyngtonu" – donosi Reuters.

Wizyta będzie miała miejsce podczas wiosennych spotkań Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Politycy ukraińscy będą mieli możliwość odbycia dwustronnych spotkań m.in. z urzędnikami finansowymi z krajów grupy G7.

Pesymistyczne prognozy Amerykanów

Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział europejskim sojusznikom, że Stany Zjednoczone uważają, że wojna na Ukrainie może trwać do końca 2022 roku.

O sprawie donosi CNN powołując się na rozmowy z dwoma politykami z państw europejskich. Zarówno amerykańscy, jak i europejscy analitycy coraz częściej oceniają, że w tej chwili nie widać oznak szybkiego końca konfliktu na Ukrainie.

Antony Blinken poinformował niedawno, że omówił z szefami resortów spraw zagranicznych państw sojuszniczych obawy Amerykanów, że konflikt może się znacznie przedłużyć.

Czytaj też:
Zełenski: Wszystko, czego chcesz po tym, to mścić się i zabijać
Czytaj też:
Żaryn: Historia pokazuje, że dla Rosjan najgroźniejszy jest Putin

Źródło: CNN / Reuters, PAP
Czytaj także