"Niemiecka polityka energetyczna była mieszanką beztroski, uporu i samowoli. Ostrzeżenia były traktowane jako niepoważne robienie paniki – pisze ekonomista i korespondent "Handelsblatt" – Moritz Koch.
Na łamach gazety, Koch analizuje działania Berlina z ostatnich lat, które doprowadziły do trwającego obecnie w Niemczech kryzysu energetycznego.
"W najgorszym wypadku będą siedzieć w zimnie"
Analityk "Handelsblatt" tłumaczy, że Rosja od dawna przygotowywała się do napaści na Ukrainę, co musiało w konsekwencji doprowadzić do kryzysu na linii Moskwa-Zachód. Kiedy jednak atak nastąpił, Berlin wydaje się byś zaskoczony obrotem spraw, gdyż wcześniej ignorował sygnały ostrzegawcze wysyłane przez sojuszników Niemiec – zarówno tych w Europie jak i Stanów Zjednoczonych.
Koch pisze o "groźbie szoku gospodarczego, jakiego ten kraj w okresie powojennym nigdy nie doświadczył".
"Jeśli zimą zabraknie gazu, firmy zbankrutują, dziesiątki tysięcy ludzi zostaną bez pracy i nie będą w stanie zapłacić rachunków za ogrzewanie, a w najgorszym wypadku będą nawet siedzieć w zimnie. Kanclerz Scholz ostrzega przed »społecznym ładunkiem zapalnym«. Jego zastępca Robert Habeck mówi o »ataku ekonomicznym«" – czytamy.
Niemcy tracą reputację
Jak podkreśla jednak ekspert, wspomniany atak ekonomiczny "był częścią wojennego planu Putina, ekonomiczną flanką inwazji na Ukrainę". "By prześledzić, w jaki sposób Niemcy wpadły w pułapkę Putina, nie trzeba zdaniem gazety sięgać do początków lat 70., gdy RFN zaczęła dostarczać rury do radzieckich rurociągów" – tłumaczy Koch i wskazuje zaniechania w działaniach Berlina z ostatniego roku.
Gazeta opisuje m.in., że przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych RFN uważali za "absurdalne, aby Rosja mogła wywołać wojnę napastniczą i w ten sposób zagrozić lukratywnemu partnerstwu energetycznemu z Niemcami".
– Dziś wiemy: inaczej niż w Iraku, tym razem Amerykanie mieli rację, ale niemieccy politycy nie słuchali ich, zaślepieni własnymi uprzedzeniami. "Rzadko który kraj stracił swoją reputację tak szybko jak Niemcy" – stwierdza w rozmowie z "Handelsblat" jeden z brukselskich dyplomatów.
Czytaj też:
"Są tylko same mniej albo bardziej złe możliwości". Niemcy w strachu przed decyzją RosjiCzytaj też:
Gazprom dostanie to, czego chce. Komisja Europejska "rozgrzesza" Niemcy