Być może nigdy się nie dowiemy, kto zabił Darię Duginę. Wiadomo jedynie, że córka wpływowego ideologa rosyjskiego imperializmu, podzielająca i głosząca jego poglądy, zginęła w wybuchu samochodu pułapki. Prawdopodobnie jechać miał z nią jej ojciec, ale w ostatnim momencie się rozmyślił. Raczej zatem on był celem. Albo oboje. Wątpliwe, by tylko ona. Kijów od razu od zamachu się odciął. „Nie jesteśmy państwem przestępczym, jak Rosja, a tym bardziej państwem terrorystycznym” – zastrzegł doradca szefa biura prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Z kolei Moskwa już po dwóch dniach „znalazła sprawców”. Według FSB bombę podłożyła należąca do pułku „Azow” Natalia Wowk na rozkaz ukraińskich służb specjalnych, po czym uciekła do Estonii. Pułk „Azow” oświadczył, że w jego szeregach nigdy nikt taki nie służył.
Dla Kremla wygodnie jest o każdą zbrodnię oskarżyć Kijów. A już szczególnie znienawidzonych w Rosji „azowców”. Śmierć Duginy może być wykorzystana jako pretekst do np. uznania Ukrainy za państwo terrorystyczne lub do bardziej brutalnych działań wobec Ukraińców. Przy czym, gdyby Kreml planował kogoś zabić, by w ramach prowokacji przypisać winę „nazistom z Kijowa”, to wygodniej byłoby złożyć ofiarę z Bogu ducha winnych cywilów niż z propagandystki – bardziej chwytałoby za serce. Poza tym skuteczny zamach pod samą Moskwą może wystraszyć innych piewców „specoperacji”. Dwa razy się zastanowią przed kolejnym antyukraińskim występem w rządowej czy prorządowej telewizji. To z kolei mogłoby wskazywać, że bardziej śmierć Duginy opłacała się ukraińskiej SBU niż rosyjskiej FSB. Z innej strony, lepiej byłoby zlikwidować kogoś bardziej znanego i o większym wpływie na opinię publiczną w Rosji – np. Władimira Sołowiowa. Niemniej jednak kremlowskie media robią z córki geopolityka nieomal świętą męczennicę krucjaty przeciwko zachodniemu i – węziej – ukraińskiemu nazizmowi. Zapowiadają zemstę, a walczący na froncie żołnierze podpisują pociski hasłem „Za Daszę!”. Putin nagrodził ją Orderem Odwagi.
Z kolei opozycyjny polityk rosyjski Ilja Ponomariow twierdzi, że zamachu dokonała Narodowa Armia Republikańska. Do niedawna nikt o tej organizacji nie słyszał. Dzień po śmierci Duginy NRA opublikowała manifest, w którym zapowiada obalenie Putina i zamachy na wszystkich jego popleczników. Nie wiadomo, czy ta antyputinowska partyzantka istnieje naprawdę czy też jest wytworem służb specjalnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.