Rozwój wypadków na Ukrainie zależy od dwóch czynników: stopnia determinacji Rosji w kontynuowaniu wojny i gotowości Zachodu do znacznego zwiększenia swojej produkcji zbrojeniowej – bez czego nie uda się zapewnić walczącej Ukrainie wystarczającego wsparcia logistycznego, a co wymaga udzielenia fabrykom broni odpowiednich gwarancji przez rządy.
Oczywiście istnieje jeszcze trzeci kluczowy czynnik: determinacja samych Ukraińców, ale po wszystkim, co spotkało ludność cywilną Ukrainy ze strony agresora, i wobec nieskrywanego przez Rosjan strategicznego celu, jakim jest dla nich zniszczenie Ukrainy jako odrębnego narodu i bytu państwowego, tej akurat można być najbardziej pewnym.
Co do determinacji agresora – bieg wypadków dowiódł już chyba wystarczająco, że dopóki Rosją rządzi Putin, dopóty o pogodzeniu się przez nią z istnieniem Ukrainy nie ma mowy. Putin zdecydowany jest na długotrwałą konfrontację i jest przekonany, że ją wygra – metodą, którą zaproponował kiedyś komunistyczny przywódca Wietnamu Ho Szi Min: „Jeśli zdołamy za każdych dziesięciu, a nawet piętnastu naszych poległych zabijać jednego Amerykanina, to oni pierwsi się załamią”. Władca Rosji zakłada, że jego poddani zniosą wszystko, a w razie czego bezwzględny terror zapobiegnie jakimkolwiek przejawom niezadowolenia; natomiast odporność Zachodu na niewielkie nawet obniżenie stopy życiowej ocenia bardzo nisko.
Żywe kulochwyty Putina
Putin będzie więc nadal mniej lub bardziej jawnie mobilizował do wojska kogo popadnie, głównie jednak więźniów, mieszkańców prowincji, mniejszości narodowe oraz inny element mniej mu potrzebny, i rzucał ich na front z symbolicznym, przestarzałym wyposażeniem. Satysfakcja, jaką w polskich mediach wzbudza ten ostatni fakt, traktowany jako dowód, że Rosja goni resztką sił i wkrótce przegra, dowodzi głębokiego niezrozumienia Putinowskiego sposobu myślenia nawet przez Polaków – cóż dopiero mówić o mieszkańcach „starej Unii” czy USA.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.