Były prezydent Rosji, a obecnie szef Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew niedawno odwiedził Białojarską Elektrownię Jądrową w obwodzie swierdłowskim, gdzie miało się odbyć wydarzenie gospodarcze.
Midwiediew dotarł na miejsce na pokładzie helikoptera, jednak podczas lądowania doszło do niebezpiecznego incydentu. Zbliżając się do ziemi maszyna zahaczyła o znak drogowy.
Incydent okazał się dość poważny, gdyż od helikoptera odpadło śmigło ogonowe, co uniemożliwiło maszynie ponowne wzbicie się w powietrze. Ostatecznie były prezydent Rosji musiał do domu wrócić limuzyną.
Potwierdzają te doniesienia mieszkańcy pobliskiego miasta Zarecznoje, którzy w rozmowie z mediami przekazali, że Miedwiediew opuścił elektrownie samochodem.
"Nie mam pojęcia, kto nim wylądował"
Co ciekawe, mimo że do internetu przedostały się zdjęcia potwierdzające całe zdarzenie, to elektrownia odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji.
- Dlaczego uznaliście, że to śmigłowiec Miedwiediewa? Kto wam to powiedział? To nie on był w nim. Nie mam pojęcia, kto nim wylądował. Pytania proszę kierować do wojska - przekazał w rozmowie z e1.ru szef departamentu prasowego Andriej Jaszin.
Polska na celowniku Miedwiediewa
57-letni Miedwiediew regularnie wspomina w swoich postach o Polsce. W rocznicę inwazji na Ukrainę napisał w internecie, że Rosja musi dotrzeć do Polski, aby odeprzeć zagrożenie z Kijowa, w przeciwnym razie siły ukraińskie ponownie "sprowokują światowy konflikt".
Oskarżył też Polskę o "zdradę europejskich interesów" z powodu tego, że Polska i kraje bałtyckie popierają stanowisko USA wobec wojny na Ukrainie.
Ponadto Miedwiediew twierdził, że Warszawa "ogłosiła rozbiór Ukrainy" i czeka na moment, by zająć jej tereny. Podobne oświadczenie złożył szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego Siergiej Naryszkin.
Czytaj też:
Miedwiediew pisze o apokalipsie. Podolak: Pojawiają się dwa pytaniaCzytaj też:
Rosyjscy abstynenci apelują do Miedwiediewa. Padła niecodzienna propozycja