W czwartek rząd Macrona ominął parlament, aby przegłosować niepopularne podwyższenie wieku emerytalnego, co doprowadziło do zaostrzenia trwających od tygodni w całej Francji protestów.
W piątek posłowie opozycji złożyli w parlamencie dwa wnioski o dymisję rządu. Centrowa grupa Liot zaproponowała wielopartyjny wniosek o wotum nieufności, który został wspólnie podpisany przez skrajnie lewicowy sojusz Nupes. Kilka godzin później skrajnie prawicowy Front Narodowy, który liczy 88 członków Zgromadzenia Narodowego, również złożył wniosek o wotum nieufności.
Ale mimo że partia Macrona straciła bezwzględną większość w izbie niższej w wyborach w zeszłym roku, szanse na to, że wielopartyjny wniosek przejdzie, są niewielkie – chyba że powstanie niespodziewany sojusz posłów ze wszystkich stron, od skrajnej lewicy po skrajną prawicę.
Minister finansów Bruno Le Maire powiedział gazecie "Le Parisien", komentując perspektywy poniedziałkowych głosowań, że pewnie nie będzie większości do obalenia rządu. – Ale to będzie chwila prawdy – przyznał. – Czy reforma emerytalna jest warta obalenia rządu i chaosu politycznego? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie – dodał.
Rząd Macrona przeforsował nowy wiek emerytalny we Francji
Rząd Macrona podniósł wiek emerytalny o dwa lata do 64 lat, co według władz jest niezbędne, aby system nie upadł.
Szeroka koalicja głównych francuskich związków zawodowych zadeklarowała, że będzie nadal mobilizować się, by wymusić zwrot w sprawie tych zmian. Na czwartek zaplanowano ogólnokrajową akcję protestacyjną.
Philippe Martinez, przywódca skrajnie lewicowego związku zawodowego CGT, powiedział na antenie francuskiej telewizji, że potępia przemoc, ale to Macron odpowiada za tak wysoki poziom emocji i gniewu.
Agencja Reutera podała, że w niedzielę w rafineriach i magazynach francuskiego koncernu TotalEnergies, który jest jedną z pięciu największych prywatnych spółek naftowych na świecie, 34 proc. personelu strajkowało. Na ulicach Paryża piętrzą się śmieci, ponieważ protestują także śmieciarze.
Czytaj też:
Masowe protesty we Francji. Związkowcy grożą "paraliżem państwa"