Tak wynika z dochodzenia przeprowadzonego przez niemiecką grupę medialną ARD. Dziennikarze ustalili, że o mediacyjnej roli przywódcy Białorusi w powstrzymaniu marszu wagnerowców na Moskwę Federalna Służba Wywiadowcza (BND) Niemiec dowiedziała się z podsłuchu.
Prigożyn rozpoczął zbrojny bunt w nocy 24 czerwca, oskarżając siły Ministerstwa Obrony Rosji o atak rakietowy na obóz Grupy Wagnera. Najemnicy zdobyli kwaterę główną Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i zapowiedzieli "marsz sprawiedliwości" na Moskwę, który zakończył się 200 km od rosyjskiej stolicy, kiedy Prigożyn, nakłoniony przez Łukaszenkę, wstrzymał operację.
Według medialnych doniesień BND podejrzewało, że Prigożyn przygotowuje rebelię i na około tydzień przed wydarzeniami w Rosji próbowało zweryfikować te informacje z sojusznikami, ale bezskutecznie.
Bunt Grupy Wagnera. Wywiad niemiecki nie poinformował Scholza?
W związku z tym niemieckie służby miały nie poinformować kanclerza RFN Olafa Scholza o prawdopodobieństwie buntu Grupy Wagnera. W rezultacie kierownictwo w Berlinie otrzymało pierwsze ostrzeżenie dopiero w piątek, 23 czerwca.
Sam Scholz wcześniej krytykował BND, zauważając, że w przeciwieństwie do wywiadu amerykańskiego, służby niemieckie "nie wiedziały z góry" o planach Prigożyna. Stwierdził też, że uważa za "konieczne omówienie działalności" BND, która "zawsze starała się śledzić sytuację w Rosji".
W publikacji czytamy, że wywiad niemiecki był "całkiem dobrze" poinformowany o wewnętrznej sytuacji w Grupie Wagnera, gdyż miał dostęp do jej wewnętrznej łączności. Według dziennikarzy BND zaczęło monitorować wiadomości i rozmowy najemników już w 2022 r., ale wtedy Carsten Linke, podwójny agent w niemieckim wywiadzie, poinformował Moskwę o podsłuchu. W grudniu został aresztowany w Niemczech pod zarzutem zdrady za współpracę z rosyjskimi służbami.
Prigożyn "zesłany" na Białoruś?
Choć prezydent Władimir Putin w orędziu do narodu nazwał organizatorów buntu "zdrajcami", rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że sprawa karna wszczęta wcześniej przeciwko szefowi Grupy Wagnera zostanie umorzona pod warunkiem, że wyjedzie on na Białoruś.
Według nieoficjalnych informacji Prigożyn rzeczywiście przebywał w kraju Łukaszenki – jego samolot miał wylądować na lotnisku wojskowym pod Mińskiem 27 czerwca.
W ocenie rosyjskich mediów opozycyjnych bunt Grupy Wagnera, który omal nie przekształcił się w pierwszy od lat 90. pucz zbrojny w Rosji, zadał największy cios autorytetowi Putina w ciągu 24 lat sprawowania przez niego władzy.
Czytaj też:
Szojgu przerywa milczenie w sprawie buntu PrigożynaCzytaj też:
Prigożyn wrócił do Rosji? Rzecznik Kremla odpowiada