Przerwa w dostawie prądu rozpoczęła się w niedzielę wczesnym popołudniem, prąd przywrócono wczoraj niedługo przed północą czasu lokalnego.
W związku z brakiem prądu służby graniczne miały problem z przyjęciem pasażerów, przez co wielu z nich na kilka godzi utknęło w samolotach na pasach startowych. Nie działał nie tylko system informatyczny niezbędny do odprawy pasażerów czy bazy danych, ale także drzwi automatyczne czy taśmy bagażowe.
Pasażerowie, którzy czekali na swoje samoloty na lotnisku, wiele godzin siedzieli w terminalach bez światła. Lotnisko zapewniło im posiłki, ale do momentu wznowienia dostaw prądu żaden samolot nie mógł odlecieć z portu w Atlancie.
Lotnisko Hartsfield-Jackson w Atlancie to jeden z największych portów lotniczych na świecie – dziennie obsługuje około 2,5 tysiąca lotów, czyli około 275 tysięcy pasażerów. Awaria spowodowała odwołanie około tysiąca lotów, a kolejne kilkaset w poniedziałek zostało opóźnionych.
Czytaj też:
20 metrów nad ziemią zgasł im silnik. Dwaj piloci ranni w wypadku śmigłowca