Trump zadeklarował, że w odpowiedzi na inwazję armii rosyjskiej na Ukrainę mógłby zbombardować Moskwę. Jest także gotowy zbombardować Pekin, jeśli Chiny spróbują przejąć Tajwan. Powiedział to podczas jednego ze spotkań z darczyńcami w ramach swojej kampanii wyborczej – informuje "The Washington Post", powołując się na źródła.
Według nich Trump "zaskoczył niektórych darczyńców" takimi wypowiedziami. Były prezydent USA, który w listopadzie znów wystartuje w wyborach prezydenckich, prosi darczyńców o miliony dolarów na finansowanie swojej kampanii. Potrzebę wsparcia go uzasadnia tym, że urzędujący prezydent Joe Biden nie ma zamiaru przedłużać cięć podatkowych dla bogatych Amerykanów i korporacji.
Według Bloomberga Trump zamierza zorganizować szczyt pokojowy z udziałem prezydentów Ukrainy i Rosji. Chce zmusić Kijów do wzięcia udziału w rozmowach pod groźbą zmniejszenia wsparcia wojskowego, a Moskwę przeciwnym argumentem – groźbami, że inaczej zwiększy dostawy broni na Ukrainę.
Trump o wojnie na Ukrainie: Mógłbym ją zakończyć w 24 godziny
Trump niejednokrotnie powtarzał, że gdyby dziś był na miejscu Bidena, wynegocjowałby zakończenie wojny na Ukrainie w ciągu 24 godzin. Jednocześnie nie wykluczył, że Ukraina będzie musiała oddać część swojego terytorium w zamian za pokój.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odrzucił taką możliwość i zaprosił Trumpa, aby przyjechał na Ukrainę i zobaczył z bliska, jak wygląda tocząca się wojna. – Jeśli uda mu się tu dotrzeć, zajmie mi 24 minuty, aby wyjaśnić mu, że nie poradzi sobie z tą wojną. Nie da się zaprowadzić pokoju ze względu na Putina – stwierdził ukraiński prezydent.
Trump odpowiedział, że ma duży szacunek do Zełenskiego i jednocześnie odmówił złożenia wizyty w Kijowie, wyjaśniając, że nie chce stwarzać "konfliktu interesów", ponieważ z władzami Ukrainy współpracuje administracja Bidena.
Czytaj też:
Orban zdradza plan Trumpa dotyczący zakończenia wojny. "Nie da ani grosza"