– Po ponad dwóch latach od rozpoczęcia wojny musi obowiązywać zasada: podjęcie pracy w Niemczech lub powrót na bezpieczne obszary zachodniej Ukrainy – powiedział Dobrindt gazecie "Bild am Sonntag", ściągając na siebie falę krytyki.
Deportacja bezrobotnych uchodźców z Ukrainy? W niemieckiej prasie zawrzało
"Inicjatywa Alexandra Dobrindta jest trucizną dla każdej obiektywnej debaty na temat integracji ukraińskich uchodźców na rynku pracy. Polityk CSU tworzy wrażenie, że Ukraińcy, którzy szukali tutaj schronienia od 2022 roku, są leniwi i niechętni do pracy. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana" – ocenia dziennik "Koelner-Stadt-Anzeiger".
W "Neue Osnabruecker Zeitung" można przeczytać, że swoją propozycją Dobrindt jeszcze bardziej podsyca debatę na temat migracji. "Podobnie jak politycy innych partii zna tylko jeden cel: liczba przybywających osób musi zostać zmniejszona. Skupienie się na tym ogranicza jednak perspektywę. Można się zastanawiać, co by się stało, gdyby z podobną kreatywnością i zapałem zabrano się za pilne reformy polityki migracyjnej tak, aby naprawdę doprowadzić do wzrostu zatrudnienia" – czytamy.
Dobrindt "zamienia ludzi, którzy uciekli przed śmiercią i terrorem wojny, w problem"
"Rhein-Neckar-Zeitung" przekonuje z kolei, że wypowiedź polityka CDU ma na celu pozyskanie wyborców, którzy uważają, że "wystarczy już solidarności". "Zamienia ludzi, którzy uciekli przed śmiercią i terrorem wojny, w problem, którym należy się zająć ze względów ekonomicznych. W ten sposób dehumanizuje tych, którzy uciekli i relatywizuje cierpienie na Ukrainie. W ostatecznym rozrachunku zyskują na tym tylko ekstrema. I Putin".
Gazeta "Suedkurier" ocenia, że postulaty Dobrindta to podsycanie nastrojów kosztem ukraińskich kobiet, które w Niemczech pracują rzadziej w porównaniu z innymi krajami europejskimi.
Czytaj też:
Prezydent Niemiec: Osiągnęliśmy limit możliwości w przyjmowaniu migrantów