Przecieki z raportu ws. zamachu na Trumpa. "Amerykanie będą zdumieni i przerażeni"

Przecieki z raportu ws. zamachu na Trumpa. "Amerykanie będą zdumieni i przerażeni"

Dodano: 
Przesłuchanie dyrektor United States Secret Service (USSS) Kimberly Cheatle przed komisją nadzoru Izby Reprezentantów
Przesłuchanie dyrektor United States Secret Service (USSS) Kimberly Cheatle przed komisją nadzoru Izby Reprezentantów Źródło: PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS
Agenci Secret Service nie polecili policji zabezpieczenia dachu budynku, z którego zamachowiec strzelał do Donalda Trumpa. Na tym nie koniec zaniedbań.

W Stanach Zjednoczonych trwa szeroko zakrojone śledztwo dotyczące zamachu dla Donalda Trumpa. Celem jest m.in. dokładne wyjaśnienie okoliczności zdarzenia, postawy agentów Secret Service oraz policjantów, którzy ochraniali tego dnia kandydata na prezydenta. Toczy się także odrębne śledztwo ws. strzelca. Dokładnym wyjaśnieniem zamachu zajmuje się FBI, sprawę badają także właściwe komisje amerykańskiego Kongresu.

Z przecieków z raportów oraz anonimowych wypowiedzi zaznajomionych ze sprawą urzędników wynika, że agenci Secret Service nie polecili miejscowej policji zabezpieczenia dachu budynku, z którego strzelał zamachowiec. Ustalenia to stoją w sprzeczności z wcześniejszymi zapewnieniami Secret Service. Przypomnijmy, że agencja sama również nie zabezpieczyła wspomnianego budynku. Ponadto lokalna policja miała ostrzec Secret Service, że nie jest w stanie go zabezpieczyć, ale pozostało to bez reakcji.

Nowe informacje

Jak podał dziennik "Washington Post" urzędnicy, którzy prosili o zachowanie anonimowości, przekazali, że w dniu zamachu Secret Service przyjęła "niepokojąco niedbałą strategię".

Funkcjonariusze Secret Service planowali użyć przeszkody wizualnej w formie flag, aby uniemożliwić potencjalnemu zamachowcowi zobaczenie byłego prezydenta przemawiającego na scenie, jednak zasoby, które zostały rozmieszczone, nie zostały wykorzystane do ustawienia flag w taki sposób, aby zablokować widoczność Trumpa.

Z ustaleń śledztwa ma wynikać ponadto, że zawiódł system komunikacji w zabezpieczeniu wiecu Trumpa, podczas gdy takich problemów nie było przy wydarzeniach Joe Bidena. Secret Service używa "solidnego systemu komunikacji" dla prezydentów i wiceprezydentów, to znaczy wspieranego przez armię, podczas gdy w przypadku innych kandydatów politycznych agencja stosuje zwykłe "stanowiska dowodzenia do komunikacji w związku z wydarzeniem, które jest oddzielne od lokalnej policji przydzielonej do wydarzenia".

Brak odpowiedniej komunikacji między Secret Service a policją

W dochodzeniu ustalono, że stanowisko dowodzenia Secret Service "nie miało możliwości otrzymywania alertów w czasie rzeczywistym od lokalnej policji nadzorującej tłum i zewnętrzny obwód" – czytamy w raporcie. Ostrzeżenie policji o strzelcu na krótko przed atakiem zostało przekazane tylko jednemu członkowi Secret Service, a agenci nigdy nie usłyszeli policyjnego komunikatu radiowego o próbach policji namierzenia podejrzanego, zanim ten otworzył ogień.

W raporcie Kongresu, który niebawem ujrzy światło dzienne, stwierdzono również, że agencja "opieszale" podwyższała poziom ochrony Trumpa, mimo że miała doniesienia wywiadowcze, że Iran rozpoczął operację mającą na celu zabicie kandydatów na prezydenta USA. Przypomnijmy, że w tej sprawie FBI dokonało już aresztowań.

Senator Partii Demokratycznej Richard Blumenthal powiedział, że Amerykanie "będą zszokowani, zdumieni i przerażeni tym, co im przekażemy na temat niepowodzeń Secret Service w tej próbie zamachu na byłego prezydenta".

Donald Trump cudem przeżył zamach

Do zamachu doszło 13 lipca na wiecu w Butler w Pensylwanii. Jedna z wystrzelonych przez zamachowca kul trafiła byłego prezydenta w ucho. Napastnik, który strzelał z pobliskiego dachu został chwilę później wyeliminowany przez snajpera.

Z przeprowadzonej symulacji wynika, że o życiu Donalda Trumpa zadecydowały centymetry. Trajektoria pocisku pokazała, że gdyby nie ruch głową chwilę przed strzałami, kula trafiłaby go w głowę.

Mimo szczęścia w nieszczęściu nie obyło się bez ofiar. Kule wystrzelone przez zamachowca dosięgły uczestników spotkania. Jeden z mężczyzn zginął, zasłaniając własnym ciałem swoją córkę. Dwie osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitala, gdzie lekarze zdołali uratować ich życie.

Facebook oznacza autentyczne zdjęcie jako zmodyfikowane

Po nieudanym zamachu na Donalda Trumpa w internecie krążyło kultowe zdjęcie, na którym kandydat Republikanów stoi z pięścią wzniesioną w górze i zakrwawioną twarzą, a w tle powiewa flaga USA. Facebook oznaczał to zdjęcie jako treść zmodyfikowaną, mimo że było autentyczne. Zrobił je fotograf Evan Vucci z Associated Press. Spółka Meta przeprosiła i oznajmiła, że doszło do błędu, jednak zdjęcie, przynajmniej dla części użytkowników, nadal jest oznaczone jako zmodyfikowane.

Czytaj też:
Strzały w pobliżu Trumpa. Biden i Harris zabrali głos

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl / Washington Post / The Daily Wire / Fox News
Czytaj także