I chwała im za to, bo chyba nie ma innego sposobu przekonania unijczyków, na czele z Frau von der Leyen – przekonania, że nie tylko sami i na własne konto się mylą, ale jeszcze wszystkich nas prowadzą do nędzy i bankructwa – jak pozwolić im zostać jak najszybciej doprowadzonymi do tego bankructwa przez Chiny i Chińczyków. Niestety, doprowadzonymi do bankructwa wraz z nami, bo – obawiam się – innej drogi nie ma.
Innej, czyli takiej, żeby unijczyków „puścić przodem” i pozwolić im, by swoją chorą religię klimatystycznej zeroemisyjności Fit for 100 przetestowali najpierw albo na świniach, albo – jeśli już tak bardzo upierają się, że muszą ją testować od razu na ludziach – wyłącznie na samych sobie. A nas niech zostawią w spokoju.
Otóż bowiem – jak napisała „Rzeczpospolita” – według Międzynarodowej Agencji Energetycznej całkowite emisje CO2 Chin przekroczyły łącznie emisje CO2 gospodarek rozwiniętych już w 2020 r., a w 2023 r. były o 15 proc. wyższe. Kraj ten odpowiada za 30 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych oraz 90 proc. wzrostu emisji CO2 od 2015 r”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.