To już druga próba odwołania prezydenta. Pierwszą podjęto kilka dni temu, jednak zabrakło wówczas kworum. Aby wniosek o impeachment został przyjęty, konieczna jest większość dwóch trzecich głosów w parlamencie. Pod wnioskiem podpisało się 190 posłów opozycji i jeden niezależny. Oznaczało to, że opozycja musi pozyskać osiem głosów z obozu rządzącego. To się jednak nie udało.
W sobotę podjęto kolejną próbę, tym razem skuteczną. Do odwołania prezydenta potrzebnych było 200 głosów. Za impeachmentem opowiedziało się 204 deputowanych, a przeciw było 85. Trzech posłów wstrzymało się, a osiem głosów uznanych zostało za nieważne.
Yoon Suk Yeola został zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków do czasu wydania orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny. Sąd ma teraz 180 dni na podjęcie działań. Tymczasowo obowiązki prezydenta przejął premier Han Duck-Soo.
Napięta sytuacja w Korei Południowej
Yoon Suk Yeol rządził krajem dwa lata. Jednak parlament Korei Południowej jest kontrolowany przez opozycję, co stwarza problemy głowie państwa w procesie wdrażania zapowiedzianych przez niego reform.
Niedawno opozycja obcięła budżet zaproponowany przez rząd, wzywając do postawienia w stan oskarżenia członków gabinetu i samego prezydenta. Powodem są niejasności wokół małżonki prezydenta, która jest podejrzana o manipulacje akcjami.
W środę prezydent Korei Południowej ogłosił stan wojenny, jednak po zaledwie sześciu godzinach go odwołał. Jak tłumaczył, decyzja "zrodziła się z desperacji".
Po ogłoszeniu stanu wojennego przez prezydenta Yoon Suk Yeola, opozycyjni posłowie przedarli się przez kordon wojskowy i policyjny do budynku Zgromadzenia Narodowego i przegłosowali uchwałę odrzucającą dekret prezydenta.
Czytaj też:
Skandal w Korei Płd. Pierwsza Dama chwali "sprawność seksualną" dziennikarza