Mec. Bartosz Lewandowski poinformował 19 grudnia br., że rząd Węgier uwzględnił wniosek posła Marcina Romanowskiego i udzielił mu ochrony międzynarodowej na podstawie ustawy o prawie azylu z 2007 r. w związku z podejmowaniem przez polski rząd i podległą mu Prokuraturę Krajową "działań naruszających jego prawa i wolności". Pełnomocnik Romanowskiego podkreślił, że jest to pierwszy przypadek przyznania polskiemu politykowi ochrony międzynarodowej w innym kraju po 1989 r.
Doniesienia o przyznaniu polskiemu parlamentarzyście azylu potwierdził później w rozmowie z węgierskimi mediami szef kancelarii premiera Viktora Orbana i wiceprzewodniczący Fideszu Gergely Gulyas.
Romanowski wynajmuje mieszkanie w Budapeszcie
Do swojego pobytu na Węgrzech odniósł się sam zainteresowany. Marcin Romanowski w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu" zdradził, jak wygląda jego życie w Budapeszcie.
– Mieszkanie w Budapeszcie to jednak chyba zbyt droga sprawa, aby kupić. Wynajmuję normalnie mieszkanie na rynku. Udało mi się znaleźć mieszkanie przez znajomych, więc udało się to szybko zrobić. Zależało mi na tym, aby mieć je przed świętami – powiedział parlamentarzysta.
Romanowski przyznał, że ceny najmu są zbliżone do tych warszawskich. – W Warszawie trzeba zapłacić 4-5 tys. zł za mieszkanie. I w Budapeszcie też się płaci mniej więcej tyle – stwierdził.
Jak zaznaczył były wiceminister sprawiedliwości, jego nowe lokum "przechodzi niewielki remont, bo trzeba coś odmalować". Jednocześnie zdementował doniesienia dotyczące mieszkania. – Nie jest to wielki apartament, o którym pojawiały się w prasie informacje. Nie jakiś luksus, i nie jak ktoś twierdził, że jest od kuzyna Orbana, to były fejkowe informacje – powiedział Marcin Romanowski. – Nie jest jeszcze w mieszkaniu wszystko gotowe, ale chciałem przed świętami żyć już na swoich śmieciach – dodał.
Kto pomaga Romanowskiemu? Polityk mówi o znajomych i przyjaciołach
Poseł PiS nie ukrywa, że w nowym miejscu zamieszkania może liczyć na wsparcie znanych mu wcześniej osób.
– Na szczęście mam tu wielu znajomych, przyjaciół, z którymi miałem okazję wcześniej współpracować na różnych obszarach, nie tylko rządowym, ale też w ramach organizacji pozarządowych, różnych think tanków, ośrodków akademickich – powiedział Marcin Romanowski.
Jak zaznaczył polityk, na razie nie potrzebuje pomocy finansowej, ale chętnie korzysta z pomocy językowej swoich znajomych przy załatwianiu spraw urzędowych. – Jeszcze się nie przełamałem się, żeby powiedzieć "cześć" czy "dzień dobry" lub "dziękuję" po węgiersku – relacjonował były wiceminister sprawiedliwości.
Polityk przyznał jednocześnie, że np. podczas zakupów korzysta z aplikacji Google Translator. – Potrzebuję jeszcze czasu, aby przełamać się i zacząć komunikować się również po węgiersku – powiedział Romanowski.
Czytaj też:
Romanowski: Miażdżące oskarżenie wobec Tuska, Bodnara i SiemoniakaCzytaj też:
"To nie jest normalny kraj". Ziobro rozumie postawę Romanowskiego